24.12.23fs

Kecharitomene. IV Niedziela Adwentu

IV Niedziela Adwentu – B

To ewangeliczne opowiadanie określane jest przez egzegetów jako Boskie przesłanie skierowane do jednostki. Żaden biblijny opis powołania nie zawiera pozdrowienia chaire (raduj się) oraz tytułu kecharitomene, skierowanego w tym opisie przez anioła do Maryi. Warto zatrzymać się nad tym określeniem.

Kecharitomene jest to imiesłów czasu przeszłego (perfectum) strony biernej. Tłumacz Biblii idąc za zwrotem użytym w Wulgacie gratia plena, oddaje go w języku polski jako „łaski pełna”. Obcojęzyczne, nowożytne tłumaczenia używają następujących określeń: „przepełniona łaską”, „która jest najbardziej wyróżniona”, „której udzielono szczególnej łaski”. U podstawy określenia kecharitomene jest rzeczownik charis, który oznacza: „sprzyjanie”, „łaskawość”, „łaska”, „dar darmo dany”. Specyfika imiesłowu czasu przeszłego polega na tym, że czynność dokonana w przeszłości trwa nadal; jej skutki są odczuwane do teraz. Strona bierna natomiast wskazuje na to, że sprawcą danej czynności, danego stanu, nie jest osoba go doświadczająca, lecz ktoś inny.

W tej scenie z Ewangelii dzieła dokonuje sam Bóg. Bóg przygotowując Maryję do urodzenia Jego Syna, obdarza ją pełnią łaski, która ją oczyszcza i uświęca. Wybranie Maryi i jej obdarowanie przez Boga było jedyne w historii zbawienia. Maryja przez jej wolność od skutków grzechu pierworodnego była świętością samą w sobie. W tym wymiarze nie możemy jako kapłani porównywać się do Niej. Niemniej nasze wybranie przez Boga i obdarowanie łaską kapłaństwa – w pewnym sensie jesteśmy także kecharitomene – jest, w porównaniu do naszych braci i sióstr, jedyne w swoim rodzaju. Cóż może być większego, piękniejszego i bardziej wzniosłego jak być narzędziem, przez które Jezus Chrystus rodzi się na ołtarzu?

Kardynał J. Ratzinger w jednym z kazań wygłoszonych z okazji jubileuszu kapłańskiego, mówi tak; „’Dziękujemy Ci, że możemy stać przed Tobą i Ci służyć’, tak modlą się kapłani w Drugiej modlitwie eucharystycznej (…). Dziękujemy Ci, że możemy stać przed Tobą. To jest dziękczynienie nas wszystkich, dziękczynienie za kapłaństwo, które Chrystus dał swojemu Kościołowi. Cóż może być piękniejszego, niż stać przed żywym Bogiem, służyć Mu, a przez to służyć światu. W tym podziękowaniu w tajemniczy i pokorny sposób zawarta jest także najgłębsza istota kapłaństwa: wdzięczność za to, że możemy sprawować Eucharystię, mówić w ‘Ja’ Chrystusa: ‘To jest Ciało Moje, to jest Krew Moja’. Wdzięczność za to, że przez posługę kapłańską On sam wchodzi między nas, rozdaje nam siebie i stale na nowo nas podnosi” (J. Ratzinger, Opera omnia XII, 710).

Czy staję przy ołtarzu wdzięczny i radosny? Czy mam świadomość tego obdarowania – kecharitomene – gdy całuję ołtarz rozpoczynając Mszę Świętą? I jeszcze jedno: Warto przeżyć 33-dniowe rekolekcje (prywatnie) jako przygotowanie do całkowitego oddania się w niewolę miłości Jezusowi Chrystusowi przez Maryję wg św. Ludwika Marii Grignion de Montfort.

Maryja potrafi nauczyć kapłana cieszyć się Bożym obdarowaniem.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

bp4. 17.12.23fs

Bóg ukryty. III Niedziela Adwentu

III Niedziela Adwentu – B
J 1, 6-8. 19-28

Głównym bohaterem
odczytywanego dziś fragmentu Ewangelii
wydaje się być Jan Chrzciciel.
On jest przedstawiony z imienia.
Pokazane są jego działania,
przytoczone jego słowa.

Jezus jest gdzieś w cieniu.

Jan daje o NIM świadectwo,
mówi, że ON przyszedł,
że ON jest,
że ON stoi pośród ludzi,
ale oni GO nie znają.

Jan wskazuje na NIEGO,
bo ON jest najważniejszy.
Choć… jakby w cieniu,
nienarzucający się,
niezwracający na siebie uwagi,
przychodzący niespostrzeżenie.

***

Tak po cichu, subtelnie,
nie narzucając się,
niezauważenie wręcz
UKRYTY BÓG
przychodzi dziś do mnie.

Ks. Michał Łukasik – Centrum Formacji Misyjnej.

ścieżki

Prostowanie ścieżek. II Niedziela Adwentu

II Niedziela Adwentu – B
Mk 1, 1-8

Choć z pewnością Adwent nie jest tym samym, co Wielki Post, to jednak nie można go ograniczać wyłącznie do biernego oczekiwania na przyjście Pana. To przecież również czas nawracania i pokuty, czas przygotowywania ścieżki Panu.

„Przygotujcie drogę Panu, dla Niego prostujcie ścieżki!” (Mk 1, 3b) – słyszymy dziś wezwanie proroka Izajasza przytaczane przez św. Marka. Droga ucieczki i oddalania się od Boga jest szybka i dość prosta. Natomiast droga powrotu do Niego i nawrócenia wymaga trudu, konsekwencji i cierpliwości.

Już za dwa tygodnie wigilia Bożego Narodzenia. Jak Ci idzie prostowanie ścieżek Panu? „Pan pragnie w was znaleźć drogę, przez którą mógłby wejść do dusz waszych i nią kroczyć” (Orygenes).

Jak przygotować tę drogę? „Przygotowuje drogę ten, kto poprawia życie; ścieżkę czyni prostą ten, kto prowadzi surowe życie” (bł. Guerric z Igny).

Co Ci się zatem udało zmienić w tym Adwencie?

Ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Św. Mikołaja Bpa w Bochni.

03.12.23fb

„Czuwajcie”. I Niedziela Adwentu

I Niedziela Adwentu – B

Największe kryzysy w życiu kapłana powstają z powodu zaniedbania czuwania. Czuwanie jest istotnym wymiarem kapłańskiej duchowości. Jezus często do niego wzywa; dziś w krótkiej Jego wypowiedzi zamieszonej w Ewangelii Marka aż trzy razy. Podobne wezwanie zamieszcza Marek w słowach Jezusa wypowiedzianych do uczniów w Ogrodzie Oliwnym: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie” (14, 38). U innych Ewangelistów także je znajdujemy: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny” (Mt 25, 13); „Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie” (Łk 21, 36).

Słowa Jezusa o potrzebie czuwania mają szczególną wymowę, gdy podkreślimy historyczne okoliczności, w jakich On je wypowiada; czyni to w czasie wchodzenia do Jerozolimy, miasta Jego śmierci. W świetle własnego końca Jezus patrzy na koniec Jerozolimy i na koniec ludzkiej historii. Wszyscy, którzy idą za Nim, podzielą Jego los; najpierw Jego uczniowie, a potem ich następcy, a także Jego wyznawcy. Jezus chce ich przygotować na ten szczególny czas, czas między Jego śmiercią, a powtórnym przyjściem. Uczniowie powinni się troszczyć o „dom” swojego życia i o „dom” życia tych, którzy będą im powierzeni. Właśnie w „czuwaniu” powinna się ich troska wyrazić.

Co znaczy dla mnie, kapłana, owo Jezusowe „czuwać” jako wyraz troski o „dom” – najpierw o mój własny, a potem o „dom” tych, dla których zostałem przez Niego powołany? Czuwać trzeba po to, aby ustrzec się przed niebezpieczeństwami, które zagrażają kapłańskiej duchowości, a nimi są przede wszystkim: przepracowanie i wynikające z niego zmęczenie, które skłania do zaniedbania praktyk religijnych; zbyt poufały kontakt ze świeckimi, co wpływa na liberalne podejście do życia; nieroztropne korzystanie ze środków masowego przekazu, które osłabia dyscyplinę wewnętrzną.

Wiemy, że toczy się wokół nas walka o dusze ludzkie; ten świat ma potężną i różnorodną broń. Wygramy tę walkę jeśli nie zrezygnujemy z własnego czuwania, nieustannie, dzień w dzień; wygramy ją jeśli nie „zdezerterujemy”, jeśli obronimy nasze „Westerplatte” (Jan Paweł II), czyli nasze zasady kapłańskiego życia. Wtedy obronimy też duchowy „dom” tych, których Bóg powierzył naszej duchowej opiece.

I jeszcze jedno: Nasze czuwanie powinno być wpisane w oczekiwanie na ostateczne przyjście Pana (śmierć, paruzja). Życie, tu na ziemi, nie powinno nas uszczęśliwiać; trzeba nam patrzeć głębiej i dalej. Patrzenie to trzeba nieustannie ożywiać tęsknotą na Jezusem na wzór pierwszych chrześcijan: „Maranatha, przyjdź Panie Jezu”. Prawdziwa miłość oczekuje spotkania z Umiłowanym.

Niech ona – miłość-tęsknota – wypełnia nasze serca w tym adwentowym czasie!

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

moneta

Bezużyteczność totalna. XXXIII Niedziela Zwykła

XXXIII Niedziela Zwykła – A
Mt 25, 14-30

Bezużyteczność.
Taki bezwzględny wyrok wydał pan na sługę,
który nie pomnożył powierzonych mu dóbr.

Nie pomogły tłumaczenia, usprawiedliwienia,
choć odwoływały się do PRAWDZIWYCH argumentów:
że pan jest twardy, że jest żądny zysku, że wzbudza lęk…

Te PRAWDZIWE argumenty nie mogły jednak wytłumaczyć
BEZCZYNNOŚCI i GŁUPICH DECYZJI sługi.
Głupich, bo oczywiste było,
że pan nie chciał jedynie przetrzymać majątku u swych sług,
ale chciał go dzięki ich staraniom POMNOŻYĆ.

Ten jeden tylko przetrzymał.
Oddał tyle, ile otrzymał.
Sługa BEZUŻYTECZNY.

***

Słowa „bezużyteczny” (gr. achreios)
Ewangelie używają tylko dwa razy
i – co ciekawe – w obu przypadkach w odniesieniu do sług…
W tym drugim przypadku (Łk 17, 10)
mowa jest o sługach bezużytecznych,
którzy jednak wykonują to, co powinni byli wykonać.

Sługa z Mateuszowej przypowieści o talentach
tego, co powinien, nie wykonał.
Sługa TOTALNIE BEZUŻYTECZNY.

***

Czy ja wykonuję wiernie, solidnie swoje zadania,
te najprostsze, codzienne?
Czy dobrze wykorzystuję czas i możliwości
POWIERZONE mi dla POMNAŻANIA DOBRA?
Czy może jest tak, że najwięcej wysiłków wkładam
w wynajdowanie nowych argumentów,
które – choć może całkiem mądre i PRAWDZIWE –
mają jedynie usprawiedliwić
moje GŁUPIE DECYZJE i BEZCZYNNOŚĆ?

Czy jestem sługą dobrym i wiernym,
czy też bezużytecznym?
A może TOTALNIE BEZUŻYTECZNYM?

Ks. Michał Łukasik – Centrum Formacji Misyjnej.

1234

Odpowiednie dać rzeczy słowo. XXXII Niedziela Zwykła

XXXII Niedziela Zwykła – A
Mt 25, 1-13

W dobie ogólników „[o]dpowiednie dać rzeczy słowo” (C.K. Norwid, „Ogólniki”).

Stać przy Prawdzie, bo to ona jest rzeczywistością.

Nie nazywać nieroztropnością zwyczajnej głupoty.
Nie nazywać wolnością wyboru grzechu.
Nie nazywać litością odebrania życia.

Nie nazywać.
Odczytywać.

Odczytywać niemy krzyk bezbronnych istot.
Odczytywać wolność jako możliwość wybierania dobra.
Odczytywać mądrość ze słów Pisma.

Ewangelia dzieje się na naszych oczach.

Ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Św. Mikołaja Bpa w Bochni.

05.11.23fs

Żyć Słowem. XXXI Niedziela Zwykła

XXXI Niedziela zwykła – A
Mt 23, 1-12

„Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią” (Mt 23, 2-3).

Tekst ten poprzedza Jezusowe „biada wam” wypowiedziane aż siedem razy pod adresem uczonych w Piśmie i faryzeuszy. W rozdziale 23 swojej Ewangelii Mateusz umieszcza mowę sądową nad religijnymi reprezentantami Izraela w obliczu zburzenia Jerozolimy. Zarzuca im: Rozdźwięk między nauczaniem a życiem, samo satysfakcjonującą zewnętrzną pobożność, usprawiedliwianie się w przestrzeganiu prawa żydowskiego przez wykonywanie uczynków, ale bez wewnętrznej postawy miłosierdzia. Ta Ewangelia, w której padają mocne słowa Jezusa o uczonych w Piśmie i faryzeuszach, skłania nas – a może nawet zmusza – aby odnieść je do nas samych, kapłanów. Należymy przecież do – podobnej do żydowskiej – elity kształtującej życie religijne wiernych. Ocena Jezusa tamtych elit jest bardzo surowa: „Mówią bowiem, ale sami nie czynią.”

Gdybyśmy tak na serio i głęboko – doświadczając naszych słabości i ograniczeń – popatrzyli na nasze życie, to żaden z nas nie miałby odwagi stanąć na ambonie, mając świadomość jak dalece odbiega jego własne życie od ideałów Ewangelii. A jednak trzeba ją głosić; to jest nasze powołanie, jakie otrzymaliśmy od Jezusa Chrystusa i zarazem nasze posłanie, aby ewangelizować. Dobrze, jeżeli kapłan ma świadomość, że sam swoim życiem nie dorasta do tych prawd, które głosi. Dobrze, że ma takie odczucie, bo wtedy głosi Ewangelię w postawie pokory, czyli w przekonaniu, że mnie, grzesznika, wybrał Pan, abym szedł i głosił Jego Słowo, i abym to czynił Jego mocą, a nie swoją. Staję na ambonie nie po to, „żeby się ludziom pokazać”, nie po to, aby stać na tym „zaszczytnym miejscu”, nie po to, aby mnie ludzie nazywali „nauczycielem”, czy „mistrzem”. Staję na ambonie jako sługa tych, do których mówię. Prawdziwy sługa ma świadomość swojej ograniczoności i nieudolności, ale ma też głębokie przekonanie, że misja otrzymana od Pana uprawnia go do tej służby.

Rozdźwięk miedzy nauką Jezusa zawartą w Ewangelii, a naszym własnym życiem odczuwa każdy z nas w większym lub mniejszym stopniu. Dobrze, jeśli tak jest. Chodzi o to, aby ta rozbieżność z jednej strony nie była bagatelizowana w stylu „nie ma się czym przejmować, trzeba grzmieć” lub też, aby poczucie przesadnej niegodności nie hamowało, czy nawet paraliżowało zapał ewangelizacyjny. Wieczorny rachunek sumienia kapłana kształtuje na odpowiednim poziomie jego postawę jako głosiciela Ewangelii. W ogóle, gruntowny rachunek sumienia, odprawiany na zakończenie dnia, jest podstawowym warunkiem rozwoju duchowego kapłana.

Może już dawno temu odprawiłem taki solidny rachunek sumienia? Dziś wieczorem, w chwili ciszy, poproszę Ducha Świętego, abym mógł w Jego świetle ocenić miniony dzień. Przed moimi oczami przesuwać się będą ludzie i wydarzenia oraz moje na nich reakcje. Dam sobie czas – pośpiech spłyca tę praktykę – na tę „wędrówkę” po minionym dniu. A potem popatrzę na moje dłonie i wglądnę w moje serce, modląc się: „Boże miłosierny, oddaję Ci wszystko to, co dzisiaj przynoszę w moich rękach i w moim sercu. Przyjmij, Panie, trud tego dnia, przemień to wszystko, co mnie oddaliło od Ciebie, pomnóż chwile bliskości z Tobą. Bądź uwielbiony, Boże wszelkich darów!”

Uświadomię sobie na nowo fundamentalne znaczenie rachunku sumienia dla rozwoju mojego życia duchowego. Chodzi o to, abym – wsłuchując się w słowa Jezusa z tej Ewangelii – coraz wyraźniej „czynił to, co mówię”. Wtedy głoszone przeze mnie Słowo Boże będzie coraz mocniej docierać do serc słuchających. Warto od czasu do czasu otworzyć 23 rozdział Ewangelii Św. Mateusza – uczy pokory!

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

Rozważania ww. Autora na wszystkie niedziele roku można nabyć tutaj.

31.10.23fs

Kapłan „ubogi duchem”. Uroczystość Wszystkich Świętych

Uroczystość Wszystkich Świętych – A

Błogosławieństwo, czyli makaryzm (grec. makarios) jako gatunek literacki, występuje często zarówno w Starym (45 razy) jak i w Nowym Testamencie (20 razy); oczywiście najwięcej jest go na początku Kazania na Górze. Makaryzm stwierdza aktualną szczęśliwą sytuację i można zarazem powiedzieć, że gratuluje temu, kto w niej się znajduje. Ptochoi to(i) pneumati, tzn. „ubodzy duchem” występuje tylko u Mateusza. W Ewangelii według św. Łukasza określenia „duchem” nie znajdujemy, dlatego też interpretacja tego błogosławieństwa sprowadza się do wymiarów materialnych.

Mateusz mówi o byciu ubogim w tym, co dotyczy ducha, wnętrza ludzkiego. „Ubogi w duchu” jest ten, kto uznaje w pełni swoją zależność od Boga, całkowicie Jemu się powierza. Z kolei z tego zawierzenia Bogu wypływa jakość jego relacji do bliźnich. Jest to postawa pełna przyjęcia, otwartości i pokory. W naszym rozważaniu zatrzymajmy się nad wypowiedziami mistrzów tych trzech postaw, wypływających z bycia „ubogim w duchu”.

Przyjęcie.
Tomasz Merton w jednym ze swoich listów pisanych z pustelni mówi: „Bóg jest o wiele większy niż wszystkie nasze myśli, działania i problemy, i najlepsza rzecz, jaka możemy zrobić, to zapomnieć siebie samych całkowicie w Nim (…). Módlmy się zatem, żebyśmy wszyscy mogli zagubić się w Jego miłości. To nam zaś pomoże wnieść więcej miłości w świat, który jej potrzebuje.” „Zagubić się w Jego miłości” – przepiękne określenie. Po prostu przyjmę przeogromną miłość Boga do mnie. Przestanę więc tak po ludzku przesadnie deliberować, rozważać za i przeciw, niepokoić się, lękać się, zamartwiać się. Będę robił to, co po ludzku możliwe, a całą tą wielką „resztę” oddam Bogu i zaufam Mu do końca, a wtedy na pewno będzie dobrze. Od tego się zaczyna moje kapłańskie bycie „ubogim w duchu”: od przyjęcia Bożej miłości.

Otwartość.
Kilka lat temu Ojciec Święty Franciszek, celebrując Mszę świętą w rzymskim kościele del Gesu, mówił do zgromadzonych tam Księży Jezuitów: Jesteście „powołani, aby krzewić kulturę spotkania. Niestety w wielu środowiskach rozpowszechniła się kultura wykluczania, «kultura odrzucania». Nie ma miejsca ani dla starca, ani dla niechcianego dziecka. Nie ma czasu, aby zatrzymać się z ubogim na skraju drogi. Czasami wydaje się, że dla niektórych relacje międzyludzkie są regulowane przez dwa nowoczesne «dogmaty»: skuteczność i pragmatyzm. Drodzy biskupi, kapłani, zakonnicy, a także wy, klerycy, przygotowujący się do posługi, miejcie odwagę iść pod prąd. (…) Być sługami komunii i kultury spotkania!” A gdyby tak w wieczornym rachunku sumienia zweryfikować moją „kulturę spotkania” z drugim człowiekiem? – tak od czasu do czasu.

Pokora.
Hanna Malewska w powieści Żniwo na sierpie pisze o C. K. Norwidzie tak: „Potem rozmyślał nocami o krainie pokory. Pokora to jest prawda. Jakby na samym dnie, bez żadnego już podścieliska łagodzącego twardość tego, co jest. O nie, nie czuł się jeszcze obywatelem tego kraju. (…) a wystarczy stanąć w progach tej pokory-prawdy, by wszystko odzyskać.” Tylko przez postawę pełną pokory mogę „wszystko odzyskać”, czyli piękno mojego powołania. Oto moje kapłańskie bycie „ubogim w duchu”: przyjmę Bożą miłości, a wtedy
w pokorze potrafię otworzyć się na drugiego człowieka.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

14.10.23fs

Zaproszenie na wesele. XXVIII Niedziela Zwykła

XXVIII Niedziela Zwykła – A
Mt 22, 1-14

Jezus opowiada przypowieść
o zaproszonych na ucztę.
Uczta to wyjątkowa – weselna*.
Wyprawia ją Król swemu Synowi.
Dziwi jednak, że nie ma w ogóle mowy
o Pani Młodej – Oblubienicy królewskiego Syna.

Jak ten obraz zrozumieć?

Bp Robert Barron pisze,
że Jezus JEST „małżeństwem”
bóstwa i człowieczeństwa,
jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym Człowiekiem…
że jako Bóg poślubia Kościół (ludzi),
który staje się Jego Oblubienicą (por. Ap 21, 9-10),
Jego mistycznym ciałem,
podobnie jak w każdym małżeństwie
dwoje jednym się staje…

***

Jezus nie tylko opowiada przypowieść o zaproszonych,
ale dziś zaprasza i mnie,
bym wziął udział w UCZCIE WESELNEJ – EUCHARYSTII,
nie tylko po to, bym sobie pojadł, bym się NAKARMIŁ,
lecz przede wszystkim
żebym mógł – jako członek Kościoła – świętować
niezwykły związek,
niezwykłą relację,
niezwykłą bliskość – KOMUNIĘ
z Synem Bożym, Oblubieńcem – Chrystusem,
do której zaprasza mnie nade wszystko…

Niektórzy zaproszeni nie chcieli przyjść.
Niektórzy zlekceważyli Go i odeszli.

Czas na moją odpowiedź na Jego zaproszenie!

Ks. Michał Łukasik – Centrum Formacji Misyjnej.

* Polski przekład Mt 22,1-14 z BT mówi dwukrotnie o „uczcie weselnej”, w pozostałych przypadkach po prostu o „uczcie” (4 razy). Tekst grecki Ewangelii za każdym razem używa słowa gamos – wesele, zaślubiny, małżeństwo, uczta weselna; podobnie Wulgata – słowa nuptiae – ślub, wesele, małżeństwo.

1.10.23fs

Tak późno Cię umiłowałem. XXVI Niedziela Zwykła

XXVI Niedziela zwykła – A
Mt 21, 28-32

Wtedy Jezus rzekł do nich: „Zaprawdę powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do Królestwa niebieskiego”.

Jezus wypowiedział te słowa do nich, czyli do arcykapłanów i starszych ludu, a więc do tych, którzy czytali Pismo św., rozważali je, komentowali, głosili Słowo Boże i strzegli prawa Starego Testamentu. My, kapłani, jesteśmy teraz ich następcami, wypełniamy przecież te same zadania. Oni nie uwierzyli Janowi Chrzcicielowi, który zapowiadał przyjście Zbawiciela. Patrzyli na to, czego dokonał Jezus, ale nie potrafili w Niego uwierzyć.

Bolesnym dla nas, kapłanów, byłoby odniesienie do nas słów Jezusa o tym, że to grzesznicy – celnicy i nierządnice – którzy się nawrócili, wyprzedziliby nas w przyjściu do Królestwa niebieskiego. Aby tak się nie stało, trzeba nam głęboko spojrzeć na swoje kapłańskie życie przez pryzmat postaw dwóch synów z tej Ewangelii: Idę, Panie – nie poszedł; Nie chcę – poszedł. Do którego z tych postaw jest mnie, kapłanowi, bliżej? Zapewne najchętniej wybralibyśmy z tych postaw to, co złożyło by się na doskonałe wypełnienie woli ojca, czyli: Idę, Panie – poszedł.

Jak to było w moim kapłańskim życiu dotychczas? Realizowałem ten ideał? Przecież w dniu święceń kapłańskich, każdy z nas, z głębokim przekonaniem, wypowiedział: Idę, Panie, a potem szliśmy za Jezusem. Jak długo? Do dziś? Zdecydowanie, bez błądzenia, zatrzymywania się, zbaczania z drogi? Szczerze, bez pozorów, formalizmu, obłudy? Czy tak było? Jeśli w moim życiu zdarzyło się coś, co w języku tej Ewangelii zostałoby określone jako nie poszedł, to w skrusze serca będę Jezusa błagał – może już któryś raz – o Jego miłosierdzie. Na nowo, z głębokim przekonaniem – jak w dniu moich święceń – wypowiem Idę, Panie, i pójdę za Nim. Na opamiętanie się nigdy nie jest za późno; zawsze można uwierzyć na nowo, głęboko i do końca. Odwagi dodaje nam św. Augustyn:

 Tak późno Cię umiłowałem,
Piękności tak dawna, a tak nowa,
tak późno Cię umiłowałem!

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.