28.01.24fs

Zdumienie. IV Niedziela Zwykła

IV Niedziela Zwykła – B

Marek w pierwszym rozdziale swojej Ewangelii mówi o początkach publicznej działalności Jezusa, w którego słowach i czynach został zasygnalizowany program Jego zbawczej misji. Zawarty on jest w dwóch perykopach poprzedzających tę Ewangelię. Pierwsza zawiera wezwanie do nawrócenia i wiary (1, 14-15); druga opowiada o powołaniu pierwszych uczniów z obietnicą uczynienia ich rybakami ludzi (1, 16-17). Słowa Jezusa, styl przekazu i Jego postawa sprawiły, że – jak to określa Marek – ludzie „zdumiewali się Jego nauką”. Ewangelista charakteryzuje działalność mówiąc, że „uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie”. Jego nauka była inna niż żydowskich nauczycieli. Zdumienie Jego słuchaczy jest przedstawione jako ciągły proces, a nie jako chwilowa emocjonalna reakcja. Tematy zasygnalizowane na początku publicznej działalności Jezusa rozwija Marek w następnych rozdziałach jego Ewangelii.

„(…) w słuchających wzbudza On [Jezus] zdziwienie lub zdumienie. Są to zdziwienie i zdumienie kogoś, kto czuje się sprowokowany nowością osoby Jezusa, kto słyszy Ewangelię i dostrzega moc Boga obecną już w naszej rzeczywistości. Zdumienie i zdziwienie stale rosną, a ich odwrotnością jest zatwardziałość serca, które zamyka nas w sobie, ukrywając przed nami nową rzeczywistość” (Beck i in., Wspólnota, 68).

Czy potrafię jeszcze się zdumieć czytając i rozważając Ewangelię?
Czy potrafię zdumieć się słowami Jezusa, Jego zachowaniem i Jego czynami?
Czy potrafię jeszcze zdumiewać się adorując Jezusa w Najświętszym Sakramencie?
Czy potrafię zdumiewać się wyjątkowością tej chwili?: tu jest Jezus, mój Pan i Zbawiciel, a ja przed Nim!
Czy potrafię się jeszcze zdumieć, gdy patrzę wstecz na moje życie, gdy przypominam sobie te trudne momenty, w których Bóg „dotykał” mnie i przeprowadzał dalej?
Czy stać mnie jeszcze, może po wielu już latach kapłańskiego życia, na chwile zdumienia, zadziwienia, nawet zachwytu i wyrastającej z tych odczuć wdzięczności?
Czy są mi obce takie stany jak powierzchowność, przeciętność, rutyna?

„Naucz się dziwić w kościele,
że Hostia Najświętsza tak mała,
że w dłonie by ją schowała
najniższa dziewczynka w bieli,
(…)

Tyle tajemnic, dogmatów,
Judaszów, męczennic, kwiatów
i nowe wciąż nawrócenia
Że można nie mówiąc pacierzy
po prostu w Niego uwierzyć
z tego wielkiego zdziwienia.

(J. Twardowski, Naucz się dziwić)

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

14.01.24fs

Adoracja – medytacja. 28 stycznia 2024 r.

IV Niedziela Zwykła – B 

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością… 

Czytam tekst (Mk 1,21-28):
21 Jezus z uczniami przyszedł do Kafarnaum. Zaraz w szabat wszedł do synagogi i nauczał. 22 Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie. 23 Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać:24 «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży». 25 Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!». 26 Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego. 27 A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: «Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne». 28 I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej. 

Rozważam:
– Widzę jak Jezus naucza. Ludzie są zasłuchani. Chcę być jednym z nich;
– Czy potrafię zasłuchać się w to, co Jezus mówi do mnie przez słowa Biblii i przez wydarzenia dnia?
– czy potrafię w ciągu dnia pytać: „Panie, co chcesz mi powiedzieć przez to spotkanie, wydarzenie?”
– bez postawy zasłuchania tyle pięknych rzeczy w życiu przechodzi obok mnie;
– bez postawy zasłuchania zło (szatan) będzie we mnie zwyciężał;
– „Jezu, pozwól mi doświadczyć mocy Twojego słowa!” 

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

 Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

21.01.24fs

Słowo Boga pośrodku codzienności. III Niedziela Zwykła

III Niedziela Zwykła
Mk 1, 14-20

Scena, którą opisuje dzisiejszy fragment Ewangelii,
jest w relacji Świętego Marka
początkiem publicznej działalności Jezusa:
Jezus przychodzi do Galilei
i zaczyna głosić Ewangelię.
Ten, który jest Słowem Wcielonym,
zaczyna MÓWIĆ.
Wypowiada SŁOWA,
które nie tylko komunikują pewną treść,
ale mają moc działania.

Jedne z pierwszych SŁÓW
kieruje do rybaków nad jeziorem.
To SŁOWA zaproszenia: „Pójdźcie za Mną”.

SŁOWA te zastały pierwszych uczniów
pośród ich codziennych zajęć.
Jezus przyszedł do nich,
wyszedł im na spotkanie tam, gdzie byli.
I wypowiedział SŁOWO,
za którym oni poszli,
i które wszystko zmieniło.

***

Dziś jest dobry dzień, by pomyśleć o tym,
czy pozwalam Bogu, by Jego SŁOWO
spotykało mnie w samym środku mojej codzienności…

Czy nie jest raczej tak,
że zostawiam Mu jedynie trochę wydzielonej przestrzeni,
w tym, co konieczne:
Liturgia słowa w czasie Eucharystii, na której „muszę” być,
Liturgia godzin, którą „muszę” odmawiać,
przygotowanie homilii, czy katechezy…

Czy daję sobie czas, nawet krótki,
ale CODZIENNIE,
by poza tym, co „obowiązkowe”,
posłuchać SŁOWA Bożego,
by za Nim pójść,
pozwolić Mu działać,
pozwolić zmieniać to, co tej zmiany wymaga…?

Tak jak w przypadku pierwszych uczniów
wszystko, co piękne, zaczyna się
od spotkania słowa Boga
pośrodku codzienności.

Ks. Michał Łukasik – Centrum Formacji Misyjnej.

 

14.01.24fs

Adoracja – medytacja. 21 stycznia 2024 r.

III Niedziela Zwykła – B

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością… 

Czytam tekst (Mk 1,14-20):
14 Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił:15 «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!» 16 Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. 17 Jezus rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi». 18 I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. 19 Idąc dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. 20 Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i poszli za Nim. 

Rozważam:
– Jezus naucza. Jestem i ja pośród słuchających;
-„nawracajcie się” – do jakiej dziedziny mojego życia odnosi się to wezwanie Jezusa?
– uczniowie  wezwani przez Jezusa „natychmiast” poszli za Nim;
– Jezus woła także mnie; „Pójdź za Mną”. Czy idę naprawdę za Nim jako mąż, żona, ojciec, matka, syn, córka, siostra zakonna, kapłan?
– przywiązanie do kogo lub do czego przeszkadza mi, aby pójść całym sercem za Jezusem?
– „Jezu, uczyń mnie wolnym w pójściu za Tobą!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

BIBLIA nad j.Genezaret

Słowo Boże jest życiem – ks. Tomasz Rąpała

Niedziela Słowa Bożego zainicjowana w 2019 r. przez papieża Franciszka jest dniem – świętem, w którym każdy chrześcijanin powinien zadać sobie pytanie: jakie pytania stawia mu Pan Bóg przez swoje Słowo? Bóg jest bardzo konkretny, przychodzi zawsze na czas, z najbardziej odpowiednim Słowem na dany moment życia. Czy nie spóźniam się w usłyszeniu tego Słowa?

W pewnym momencie mojego kapłańskiego życia postanowiłem, że będę mówił tylko o Jezusie Chrystusie, jakby nikt inny nie istniał. Szczególnie dzisiaj, kiedy Chrystusa nie bierze się pod uwagę nawet podczas niektórych kościelnych dywagacji. A to On jest w centrum naszego życia i trzeba ciągle walczyć o to, żeby Jezus stawał się pierwszy. Nasze serce i umysł jest największym polem walki. Tak, Jezus ma być w centrum, nie tylko we wzniosłych deklaracjach, ale przez konkretne decyzje w prozie codzienności. Czas mija bardzo szybko. Łatwo się pogubić w życiu, jeśli nie wybieramy Boga jako jedynego Pana naszego życia. Życie jest takie, jak słuchamy Słowa Bożego. Taka jest też nasza modlitwa, nasze więzi z ludźmi.  Od przyjmowania Słowa Bożego zależy przeżywanie sakramentów świętych, przynależność do wspólnot parafialnych, zaangażowanie w prawdziwie katolickie wychowanie dzieci. To wszystko ma jedno źródło: SŁUCHANIE SŁOWA BOŻEGO.

Bardzo poruszyły mnie słowa Benedykta XVI, który napisał: „nie istnieje bardziej dobroczynne i miłosierne działanie na rzecz człowieka, niż dzielenie się z nim Ewangelią i wprowadzanie go w relację z Bogiem”. To piękne zdanie niesie ze sobą prawdą naszego chrześcijańskiego powołania, czy jest to małżeństwo, kapłaństwo czy zakonna konsekracja. Miłosiernym jest ten, kto wnosi w środowisko Ewangelię i przez to wprowadza innych w relację z Bogiem! No tak, bo czy można dać komuś coś więcej jak ukazać źródło prawdziwego życia? „Albowiem w Tobie [Panie] jest źródło życia i w Twojej światłości oglądamy światło” (Ps 36,10).

W posłudze rekolekcjonisty coraz częściej słyszę pytanie: „dlaczego dzisiaj tak mało głosi się żywego Słowa?”. Bardzo pocieszające jest w tym wszystkim to, że coraz więcej osób poszukuje rekolekcji biblijnych, podczas których w ciszy mogą w mocy Ducha Świętego „oświetlić” swoją codzienność, często trudną i bolesną. Nie ma piękniejszego widoku, jak zobaczyć łzy szczęścia rekolektanta, które „przemyły” jak wiosenny deszcz widzenie codzienności życia, ale już od strony Boga. Dzisiaj trzeba z odwagą pokazywać ŹRÓDŁO życia, jakim jest Jezus Chrystus obecny w Kościele katolickim. Źródło Prawdy jest tam, gdzie jest. Prawda jest jedna i zadaniem ludzi, którzy nasycają się z tego Źródła jest doprowadzanie innych do niego. Jednak pić tę „wodę Ducha” musi każdy sam. Nie da się za nikogo pić wody. Trudno opowiadać jaki ona ma smak. Kosztować musi każdy sam. A wtedy oczy się otwierają, bo człowiek zaczyna dostrzegać codzienność w świetle Boga. Tylko tak można być świadkiem Pana, wprowadzać innych w relacje z Nim, nie w teorię, ale w doświadczenie! John H. Newman mówił: „Pragnę ludzie świeckich, którzy nie są aroganccy, pochopni w mowie, polemiczni, ale znają swoją religię, wchodzą w nią, wiedzą, gdzie stoją, co posiadają, a czego nie, którzy znają Credo tak dobrze, że potrafią je wyjaśnić, znają historię tak bardzo, że potrafią jej bronić”. Te słowa można odnieść również do duchownych. Szczególnie dzisiaj, gdzie dostrzegamy jak przekaz wiary został spłycony do banałów i tanich frazesów. A potem jesteśmy zdziwieni, że młodzież jest bardziej zainteresowana muzułmańskim sufizmem niż Ewangelią Jezusa Chrystusa.

Najpiękniejsze słowa, jakie do tej pory słyszałem na temat wiary to te, które wypowiedział Benedykt XVI dziękując za przeprowadzone rekolekcje dla Kurii Rzymskiej przez kardynała Gianfranco Ravasiego w 2013 r. Ojciec Święty mówił wtedy: „Wierzyć to nic innego, jak w nocy świata dotknąć ręki Boga, i tak – w ciszy – słuchać Słowa i dostrzec miłość”. Te słowa są bardzo aktualne, we mnie żywe i dynamiczne. Pobudzają mnie do nieustannego słuchania Słowa Jezusa, który przychodzi i pyta o jedno, o miłość. Przecież Jemu zależy na tym, abyśmy Go kochali. Bo w tym jest wszystko, jest nasze być, albo nie być. Na ile dotykamy ręki Boga, takimi jesteśmy kapłanami, żonami, mężami, zakonnikami. Ewangelia jest żywa bo daje życie, zapala światło nawet w największych mrokach naszych życiowych historii. Kiedy zamykamy oczy, żeby nie widzieć drugiego człowieka, wchodzimy w ciemność, izolujemy się, zamieramy. Widzimy wtedy tylko zło i nikczemności. A Jezus mówi: „podnieście oczy i popatrzcie na pola jak bieleją na żniwo” (J 4,35). Wtedy zapala się prawdziwe światło, dostrzegamy sens życia, a w nim także cierpienia i idziemy ku temu Światłu, które nie razi, ale prowadzi. „Bóg nigdy nie uznaje nas za straconych. Nieustannie zachęca nas, abyśmy podnieśli wzrok ku przyszłości pełnej nadziei i obiecuje nam siłę do jej urzeczywistnienia” (Benedykt XVI). Kto ufa Bogu, ten żyje. Tylko Bóg w Trójcy Świętej daje życie, jest Bogiem życia, jest miłośnikiem życia. Nie dajmy sobie wmówić, że jesteśmy niepotrzebni, oderwani od rzeczywistości i że życie nas przerasta. W trudnych czasach wzrastają wielcy ludzie. Wielcy to nie znaczy ci, o których głośno. Wielcy to najczęściej ci, którzy żyją  i działają bez wielkiego halo. Wielcy to ci, którzy dobrze przeżyli cierpienie i idą dalej. Są wiarygodni. Po porostu są. Są i kochają Jezusa, Maryję, Kościół i ludzi. Ich uścisk to uścisk dłoni Boga.

Ks. dr Tomasz Rąpała – rekolekcjonista Centrum Formacyjno Rekolekcyjnego diecezji tarnowskiej ARKA w Gródku nad Dunajcem, współpracuje z Centrum Formacji Duchowej salwatorianów w Krakowie.

Oto Baranek Boży

Oto Baranek Boży. II Niedziela Zwykła

II Niedziela Zwykła – B
J 1, 35-42

Jan stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: «Oto Baranek Boży». Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem.
Jak wielka siła przekonywania musiała być w głosie Jana Chrzciciela, że Andrzej i drugi uczeń od razu poszli za Jezusem.

Jezus zaś, odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: «Czego szukacie?»
Chrystus i nam zadaje to pytanie: „Czego szukacie?”. Czego każdy z nas szuka w Chrystusie? Czy szukamy czegoś, co On posiada, czy Jego samego?

Oni powiedzieli do Niego: «Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?»
Mieszkanie, pochodzenie mówi wiele o osobie. Chcą poznać kim jest Chrystus, skąd pochodzi, gdzie mieszka. W teorii znamy odpowiedź. Mieszka w Eucharystii. Lecz czy znamy ją w praktyce? Wymaga ona specjalnych poszukiwań, dodatkowego wysiłku. Być może potrzeba długich godzin spędzonych przed Najświętszym Sakramentem, aby ją poznać. To dlatego w odpowiedzi na ich pytanie

Odpowiedział im: «Chodźcie, a zobaczycie».
„Chodźcie, a zobaczycie”. „Przyjść” oznacza odwiedzić, nawiedzić. Pierwsze słowa, jakie popłynęły z ust Tego, który jest Chlebem Życia, były zaproszeniem do poszukiwania większej jedności z Nim. Gdy zatem zadajemy pytanie: „Gdzie mieszkasz?”, wskazuje On nam na tabernakulum i mówi: „Chodźcie, a zobaczycie”.

Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego.
„Pozostali u niego” – tzn. gdzie? Nie pochodził przecież z Judei – był ok. 150 km od swego domu w Nazarecie. A może nasz Pan miał w sobie coś takiego, że zamieniał miejsca, w których Go przyjmowano w dom? Tam, gdzie zaprosi się Chrystusa, miejsce staje się domem – miejscem bezpiecznym i pełnym miłości.

Było to około godziny dziesiątej.
Jak trzeba przeżyć to spotkanie, by po wielu latach pamiętać jego dokładną godzinę…?

Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra.
Drugi uczeń nie jest znany z imienia. Możesz nim być Ty…

Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: «Znaleźliśmy Mesjasza» – to znaczy: Chrystusa.
Heurekamen ton Messian. Znaleźliśmy Mesjasza. Heurekamen. Znamy to słowo… Eureka! Niczym okrzyk radości Archimedesa: Znalazłem!

I przyprowadził go do Jezusa.
A kiedy znajdziesz już Chrystusa… Kogo do Niego przyprowadzisz?

A Jezus, wejrzawszy na niego, powiedział: «Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazywał się Kefas» – to znaczy: Piotr”.
Tobie też Chrystus może zmienić imię. Możesz stać się dla kogoś skałą, oparciem. Wiesz już dla kogo?

Rozważanie oparte o słowa abp F.J. Sheena.

Ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Św. Mikołaja Bpa w Bochni.

14.01.24fs

Adoracja – medytacja. 14 stycznia 2024 r.

II Niedziela Zwykła – B

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością… 

Czytam tekst (J 1,35-42):
35 Nazajutrz Jan znowu stał w tym miejscu wraz z dwoma swoimi uczniami 36 i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: «Oto Baranek Boży». 37 Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. 38 Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: «Czego szukacie?» Oni powiedzieli do Niego: «Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu gdzie mieszkasz?» 39 Odpowiedział im: «Chodźcie, a zobaczycie». Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej. 40 Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra. 41 Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: «Znaleźliśmy Mesjasza» – to znaczy: Chrystusa. 42 I przyprowadził go do Jezusa. A Jezus wejrzawszy na niego rzekł: «Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas»- to znaczy: Piotr.

Rozważam:
– Wsłucham się w rozmowę Jezusa z uczniami. Szukali Go, znaleźli i pragną z Nim być;
– czy codziennie spotykam się z Jezusem na modlitwie? Ile czasu na nią poświęcam? Czy jej nie skracam? Czy nie modlę się w pośpiechu?
– zapamiętam: Nigdy nie wolno mi się spieszyć na modlitwie! Nigdy! I pragnę modlić się sercem;
– „Jezu, pragnę żyć w Twojej bliskości!” 

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu… 

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

07.01.24fs

Upodobanie. Niedziela Chrztu Pańskiego

Niedziela Chrztu Pańskiego – B

„Tyś jest mój Syn umiłowany (…).” W tej wypowiedzi Boga jest wyrażona jedyna w swoim rodzaju relacja między Ojcem a Synem. Godność synowska Jezusa nie wyrasta z upodobania Ojca. Ojciec w tym momencie wyraża tylko to, co od zawsze stanowi tożsamość Jezusa jako Syna Bożego. Ta wypowiedź potwierdza to, kim Jezus jest. Bóg przedstawia się jako Ojciec Jezusa; gdy nazywa Go umiłowanym, to zarazem mówi o sobie, że jest Ojcem miłującym. Tak więc Bóg Ojciec wyraża fundamentalną prawdę o sobie samym, określa swoją tożsamość. Nie mówi tego o sobie bezpośrednio, ale w relacji do Jezusa.

„(…) w Tobie mam upodobanie”. Użyty tutaj grecki aoryst eudokesa mówi nie tylko o relacji Ojca do Syna w chwili wypowiadania tych słów, czyli w teraźniejszości, ale także o trwaniu takiego stanu w przeszłości i w przyszłości, a więc zawsze. Miłość Boga Ojca do Jego Syna i upodobanie w Nim jest stanem trwałym i nieustannym.

„Tyś jest mój syn umiłowany, w tobie mam upodobanie.” Takie słowa wypowiedział Bóg w chwili mojego chrztu. Te słowa Boga zabrzmiały także w szczególnym momencie, w chwili przyjmowania przeze mnie sakramentu kapłaństwa. Ich wypowiadanie rozciąga się na całe moje życie kapłańskie.

Czy słucham ich wdzięcznym sercem, gdy podchodzę do ołtarza, aby sprawować Eucharystię?
Czy słyszę je, gdy po przeczytaniu Ewangelii zaczynam głosić kazanie?
Czy brzmią one w moich uszach, gdy wyciągam rękę, aby udzielić rozgrzeszenia?
Czy wypełnia moje serce radość i wdzięczność z tego powodu, że Bóg mnie umiłował i „upodobał” mnie sobie, obdarzając mnie kapłaństwem swojego Syna, Jezusa Chrystusa?
Czy noszę w sobie świadomość tej prawdy?

Właśnie świadomość bycia kapłanem, bycia tak obdarowanym, „przenosi” mnie przez wszystkie meandry życia, w których doświadczam naporu zła ze strony świata i związanych z nim pokus, upadków, grzechów i kryzysów.

Jan Paweł II w Liście do kapłanów na Wielki Czwartek roku 1989 pisał: „Jeśli w dniu dzisiejszym rozważamy narodziny Chrystusowego kapłaństwa – naprzód w sercu każdego z nas (jeszcze zanim dokonało się to przez włożenie rąk apostolskich) – musimy przeżywać ten dzień jako dłużnicy: jesteśmy więc bracia dłużnikami! Jako dłużnicy niezgłębionej łaski Bożej rodzimy się do kapłaństwa, rodzimy się z serca samego Odkupiciela – w centrum Jego krzyżowej ofiary.”

Jestem dłużnikiem Boga Ojca, który znalazł „upodobanie” we mnie, znajduje do dziś i będzie znajdował po wsze czasy.

„Byliśmy z rana przepełnieni
Miłosierdziem Twym, i po dnie całe,
I po wszystek czas, rozpłomienieni –
Twą śpiewaliśmy chwałę.”
(C. K. Norwid, Modlitwa Mojżesza)

Jako dłużnik Boga, ja kapłan, będę wdzięcznym sercem wyśpiewywał Mu chwałę.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

25.12.23fs

Adoracja – medytacja. 7 stycznia 2024 r.

Niedziela Chrztu Pańskiego – B

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Mk 1, 7-11):
Jan Chrzciciel tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. 8 Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym». 9 W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. 10 W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. 11 A z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie». 

Rozważam:
– Jan Chrzciciel wskazuje pokornie na Jezusa;
– ludzie przez jego słowa i jego postawę odkrywają Jezusa;
– popatrzę na moje życie  –  kto z ludzi pomagał mi odkrywać Jezusa i Jego miłość?
– w chwili mojego chrztu Bóg Ojciec powiedział także do mnie: „Ty jesteś moim umiłowanym dzieckiem”; czy czuję się właśnie takim?
– Bóg mnie miłuje, a Duch Św. – od chrztu – napełnia mnie swoją mocą;
– czy pomogłem komuś odkryć głębiej Jezusa? Czy mam świadomość tej misji? – nieustannie!
– „Jezu, pragnę pokornie świadczyć o Tobie!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu… 

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

Benedykt XVI_OBLICZE

Benedykt XVI – wzór kapłana: święty i prosty – ks. Tomasz Rąpała

Dokładnie rok temu, 5 stycznia 2023 roku miałem łaskę i zaszczyt uczestniczyć w Watykanie, w pogrzebie nieodżałowanej pamięci papieża emeryta Benedykta XVI. To dla mnie bardzo żywe i ważne wydarzenie. Towarzyszył mi wtedy smutek i radość. Smutek dlatego, bo straciliśmy na ziemi przyjaciela Boga, kapłana wiary, teologa kolan głoszącego wprost prymat osoby Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. A radość stąd, że – jak modlimy się prefacją pogrzebową – nasze życie zmienia się, ale się nie kończy. Zyskaliśmy zatem orędownika w Niebie, wpatrzonego na wieki w oblicze dobrego Boga.

„Panie, kocham Cię” – to ostatnie słowa, które wypowiedział odchodząc do domu Ojca. „To synteza jego życia” – mówił kilka dni temu w homilii arcybiskup Georg Gänswein, wieloletni papieski sekretarz. „Chciałbym, aby ludzie zapamiętali go takim, jakim był, a także naśladowali go, ponieważ pozostawił nam piękny przykład, życie pełne świętości i prostoty” – mówił były sekretarz Papieża arcybiskup Alfred Xuereb, obecny nuncjusz apostolski w Maroku. A jakim był? No właśnie: święty i prosty! Dla mnie jako kapłana, który każdego dnia cieszy się kapłaństwem, posługa głoszenia Słowa, czerpania ze źródła adoracji Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, Benedykt XVI jest wzorem bycia kapłanem świętym i prostym. Uderza mnie od lat nawet to, że Joseph Ratzinger ma wymalowane na twarzy dobro samego Boga. Był Jego odbiciem. Kiedy sprawował Mszę Świętą dosłownie znikał za – jeśli mogę tak powiedzieć – potężnym ołtarzem, świecznikami i kadzidłem, bo na pierwszym miejscu był obecny Jezus Chrystus w tajemnicy Eucharystii. To jest droga dla nas, kapłanów. Znikać, żeby Chrystus był widoczny! Benedykt XVI wygłosił w Warszawie 25 maja 2006 roku bardzo ważne przemówienie do księży. Mówił tak: „Wierni oczekują od kapłanów tylko jednego, aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem. Nie wymaga się od księdza, by był ekspertem w sprawach ekonomii, budownictwa czy polityki. Oczekuje się od niego, by był ekspertem w dziedzinie życia duchowego. Dlatego, gdy młody kapłan stawia pierwsze kroki, potrzebuje u swego boku poważnego mistrza, który mu pomoże, by nie zagubił się pośród propozycji kultury chwili. Aby przeciwstawić się pokusom relatywizmu i permisywizmu nie jest wcale konieczne, aby kapłan był zorientowany we wszystkich aktualnych, zmiennych trendach; wierni oczekują od niego, że będzie raczej świadkiem odwiecznej mądrości, płynącej z objawionego Słowa”.

Drogą do takiej formy kapłaństwa jest modlitwa nieustanna, życie w Duchu Świętym oddając we wszystkim chwałę Bogu. Benedykt XVI podkreślał z mocą, że „Chrystus potrzebuje kapłanów, którzy będą dojrzali, męscy, zdolni do praktykowania duchowego ojcostwa. Aby to nastąpiło, trzeba rzetelności wobec siebie, otwartości wobec kierownika duchowego i ufności w miłosierdzie Boże”. Jeśli każdego dnia słuchamy Słowa Bożego, adorujemy Pana, wtedy stajemy się wrażliwymi na potrzeby ludzi, bo wiemy do czego jesteśmy powołani i jaka jest nasza misja. Jezus zasiadał do stołu z różnymi ludźmi, ale nigdy nie dawał sobą manipulować, nie pomniejszał prawdy Boga, nie szedł na żadne kompromisy z panującą wówczas władzą, ani nie pozwalał na „przesadzanie” ziarna Słowa w inne miejsce, bo aktualne uznano za niewłaściwe. Benedykt XVI pokazywał, że Kościół ma nawracać kulturę a nie ją naśladować, bo to jest droga do przepaści. Niestety, w dzisiejszej sytuacji często przyjmuje się pozycję „miłego pana”, który niechęcąc nikogo urazić woła w pierwszym zdaniu: „nie przyszedłem pana nawracać!”. Powinno się od razu nasunąć pytanie: To po coś przyszedł? To jakie masz orędzie?Jakże ważne słowa powiedział nam Benedykt XVI 11 czerwca 2010 r. na placu św. Piotra z okazji Roku Kapłańskiego. Mówił wtedy, że ksiądz to nie urzędnik, ale to ten, który pełni „coś, czego żadna istota ludzka nie może robić sama z siebie: głosi w imieniu Chrystusa słowo rozgrzeszenia z naszych grzechów i w ten sposób, wychodząc od Boga, odmienia naszą życiową sytuację. Nad ofiarą z chleba i wina wypowiada słowa dziękczynienia Chrystusa, które są słowami przeistoczenia – słowami, które uobecniają Jego samego, Zmartwychwstałego, Jego Ciało i Krew i w ten sposób przemieniają składniki świata: słowa, które otwierają na oścież świat przed Bogiem i łączą go z Nim. Kapłaństwo nie jest zwykłym «urzędem», lecz sakramentem: Bóg posługuje się biednym człowiekiem po to, aby za jego pośrednictwem być obecnym dla ludzi i działać na ich rzecz”.

Nie podlega dyskusji, że dzisiaj potrzeba konkretnego świadectwa miłości do Boga i człowieka. Posługa kapłańska jest piękna, bo jej źródłem jest doświadczenie miłości Boga. Tylko Ewangelia Jezusa potrafi rozpalać ciągle na nowo charyzmat (por. 2Tm 1,6) poprzez otwieranie serca na światło Ducha Świętego. Lampą jest Słowo Boże (por. Ps 119,105), które nie pozwoli zatracić się w pustce światowości i chaosie czasów. To, co najbardziej trawi dzisiaj Kościół to letnia temperatura miłości do Boga. Nie ma nic gorszego jak połowiczność w relacji z Chrystusem. Dlatego świat „potrzebuje świadectwa Boga, które polega na decyzji przyjęcia Go jako ziemi, na której opiera się własną egzystencję” – jak mówił Papież Ratzinger.

Życzmy sobie, aby życie i dzieło Benedykta XVI, papieża świętego i prostego, były wzorem dla nas kapłanów i świeckich. Potrzebowaliśmy i nadal potrzebujemy wiary, mądrości i krystaliczności depozytu wiary głoszonych przez wielkiego pasterza Benedykta XVI.

Ks. dr Tomasz Rąpała – kapłan diecezji tarnowskiej, otrzymał święcenia w 2004 roku. Pełnił posługę wikariusza w czterech parafiach, następnie ojca duchownego w WSD w Tarnowie, obecnie jest rekolekcjonistą w Centrum Formacyjno – Rekolekcyjnym ARKA w Gródku nad Dunajcem. Współpracuje z Centrum Formacji Duchowej salwatorianów w Krakowie. Uczestnik warsztatów dla kierowników duchowych w pustelni św. Jerzego benedyktynów-kamedułów w Rocca do Garda, a także warsztatów egzegetyczno – archeologicznych w Izraelu i Palestynie oraz wyspie Patmos. Pasjonuje się Biblią i nauczaniem Benedykta XVI.