church-pews-2401405_1920

Miłość w prawdzie. IV Niedziela Zwykła

IV Niedziela Zwykła – C

W encyklice Caritas in veritate – o integralnym rozwoju ludzkim w miłości i prawdzie – Benedykt XVI pisze m.in., że „obrona prawdy, przedstawianie jej z pokorą i przekonaniem oraz świadczenie o niej w życiu stanowią trudne i niezastąpione formy miłości” (p. 1).  Chociaż rozumienie i aktualizacja tych dwóch rzeczywistości również jest obciążone ludzką niedoskonałością, to są tak głęboko wpisane w ludzkie powołanie, że sam Chrystus chce dokonać ich oczyszczenia w nas i „w Chrystusie miłość w prawdzie staje się Obliczem Jego Osoby, wzywającym nas do miłowania braci w prawdzie Jego projektu” (tamże).

Te kilka myśli z początku wspomnianej encykliki (która później biegnie w nieco inne obszary tematyczne), nasuwa się, gdy czytamy słowo Boże z liturgii IV niedzieli zwykłej roku „C”. Z prawdą w miłości – czy miłości w prawdzie – spotykamy się w Ewangelii, gdzie Chrystus nie szczędzi gorzkich, acz prawdziwych słów swoim rodakom. W epistole pawłowej mamy bogatą definicję miłości, która „współweseli się z prawdą”. W pierwszym czytaniu Bóg posyła Jeremiasza na niełatwą misję głoszenia Bożej prawdy bez lęku, a w psalmie niejako znajdujemy modlitwę proroka czy każdego innego człowieka, pewnego Bożej pomocy w zmaganiu się z tymi, którzy prawdą odrzucają zarówno w myśleniu jak i w czynie.

Tym, co łączy Boże słowo i nauczanie papieskie jest niewątpliwie bardzo trzeźwe patrzenie na miłość i prawdę. W czasach, gdy powszechnie miłość przedstawia się jako czułostkowość i domaga się prawa do wszelkich emocjonalnych jej przejawów, Bóg, który jest Miłością i Prawdą, nie przestaje przypominać o jedynym sensie tych dwóch, wpisanych w siebie nawzajem rzeczywistości. Chcesz miłości – ucz się jej z prawdy Bożego objawienia. Tam znajdziesz słowa o prawdziwej, mądrej miłości – i tam znajdziesz miłość w czynie Bożym i ludzkim, umiłowanie życia w  prawdzie.

Stań dziś może obok św. Teresy z Lisieux, szukającej usilnie tego, co najważniejsze w życiu, prawdy nadającej mu sens, i z nią odkryj, że „jedynie miłość porusza członki Kościoła i że gdyby ona wygasła, apostołowie nie głosiliby już Ewangelii, męczennicy nie przelewaliby już krwi. Zobaczyłam i zrozumiałam, że miłość zawiera w sobie wszystkie powołania, że miłość jest wszystkim”. Miłość w prawdzie.

Ks. Paweł Płatek – proboszcz parafii pw. Przemienienia Pańskiego w Koszycach Wielkich.

lektura Biblii

Adoracja – medytacja. 30 stycznia 2022 r.

IV Niedziela Zwykła – C

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Łk 4, 21-30):
21 W Nazarecie w synagodze Jezus powiedział: «Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli». 22 A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: «Czy nie jest to syn Józefa?”. 23 Wtedy rzekł do nich: «Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: Lekarzu, ulecz samego siebie; dokonajże i tu w swojej ojczyźnie tego, co wydarzyło się, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum». 24 I dodał: «Zaprawdę, powiadam wam: żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. 25 Naprawdę, mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; 26 a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. 27 I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman». 28 Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. 29 Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić. 30 On jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się. 

Rozważam:
– Ta Ewangelia kontynuuje opowiadanie z poprzedniej niedzieli;
– Jezus przebywa wśród swoich rodaków, którzy słyszeli o jego cudach i czekali na nie;
– Jezus nie uczynił jednak w swoim mieście żadnego cudu. Dlaczego? Bo ludziom zabrakło wiary i … wyrzucili Go z miasta;
– zapewne i ja oczekuję, że Jezus spełni moje prośby. Czy jednak mam mocną wiarę?
– prawdziwa wiara nie polega na zaspokajaniu własnych pragnień, lecz na przyjęciu woli Boga, a ona jakże często różni się od mojej;
– „Jezu, przymnóż mi wiary!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

lektura Biblii

Adoracja – medytacja. 23 stycznia 2022 r.

IV Niedziela Zwykła – C

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Łk 1, 14-21):
14 W owym czasie Jezus powrócił w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej okolicy. 15 On zaś nauczał w ich synagogach, wysławiany przez wszystkich. 16 Przyszedł również do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. 17 Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: 18 Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, 19 abym obwoływał rok łaski od Pana. 20 Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. 21 Począł więc mówić do nich: «Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli».

Rozważam:
– po poście na pustyni Jezus wraca do rodzinnego Nazaretu;
– patrzę na Jezusa nauczającego w synagodze;
– Jezus głosi dobrą nowinę ubogim, więźniom, niewidomym, uciśnionym i … także mnie!
– Jezus głosi wolność i daje światło – to dlaczego czasami czuję się zniewolony albo jakbym chodził w ciemnościach?
– Jezus przecież pragnie przemieniać moje życie;
– „Jezu, daj mi łaskę przyjęcia Twojej dobrej nowiny!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – pomocniczy ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

Zdjęcie_moje SŁOWO (2022)

Kurtyna opadła. Wróćmy do Źródła wiary! – ks. Tomasz Rąpała

Niedziela Słowa Bożego została ustanowiona przez papieża Franciszka specjalnym listem apostolskim Aperuit illis z dnia 30 września 2019 r., w którym Ojciec Święty wyraźnie zaznaczył, że jako chrześcijanie „musimy wejść w bliską relację z Pismem Świętym, w przeciwnym razie [bowiem] nasze serce pozostanie zimne, oczy zamknięte, dotknięte niezliczonymi formami ślepoty” (nr 8).

Czytając na nowo słowa tegoż listu, mam przed oczami nabożeństwo z 27 marca 2020 r., które w obliczu pandemii covid-19 stało się, dla mnie osobiście, nieprawdopodobnym wyrazem tego, co zaistniało w świecie. Późne popołudnie. W strugach deszczu samotny Papież zmierza przez zupełnie pusty plac św. Piotra w stronę bazyliki. Idzie sam. Takiego widoku jeszcze tam nie było. Franciszek wygłasza przejmujące przemówienie na temat Jezusa Chrystusa kroczącego po galilejskim jeziorze. Znamy tę scenę bardzo dobrze. Jednak słowo Boże, które jest życiowe, żywe i ponadczasowe, odczytywane w konkretnym kontekście czasu i historii nabiera w tym momencie szczególnego znaczenia. Chrystus naprawdę panuje nad rzeczywistością świata pogrążonego w mrokach niepewności i strachu. Idzie po wodzie, przemierza uliczki i ulice świata… „Chcieliśmy być zdrowi w chorym świecie” – przemawia Papież. Doświadczyliśmy wtedy (przynajmniej niektórzy), że człowiek musi obudzić się z letargu poczucia swej wszechwładzy, cynizmu i samouwielbienia. Nie jesteśmy bogami. Tylko Bóg jest Bogiem. I jest z nami. Zawsze. Na wszystkich „placach” kuli ziemskiej. Zna świat, zna człowieka, zna Kościół… Czy jednak człowiek jest z Bogiem? Czy człowiek zna Boga?

Pusty plac św. Piotra. Samotny Papież. Dostojnie oświetlona bazylika, a na jej kopule krzyż. Stat crux dum volvitur orbis – Krzyż stoi, podczas gdy świat się obraca. To motto kartuzów, które staje się mottem każdego wierzącego i wątpiącego człowieka. Z niego płynie życiowa mądrość. Uciszmy się, żeby usłyszeć je sercem! Jeszcze raz.

Przywołuję ten obraz po to, żebyśmy pozwolili przemówić Słowu Bożemu w tym czasie, kiedy powinniśmy się budzić do czegoś, co wpompuje w nas na nowo życie. Powietrzem są słowa św. Pawła, że „wiara rodzi się z tego, co się słyszy, a tym zaś, co się słyszy jest, słowo Chrystusa” (Rz 10,17). Czy jednak my naprawdę w to dzisiaj wierzymy? Czy słowo Chrystusa jest w stanie przebić się przez „siatki” na naszych uszach, które nie dopuszczają Jego Słowa do naszych serc? Tymi siatkami są dzisiaj; zwątpienie, strach, brak zaufania do Kościoła, intelektualna pycha i antyintelektualne utopie ideologii, hiperseksualizm i związany z tym bardzo mocno materializm, którego różnorodne formy stają się powodem manipulacji człowiekiem, szczególnie młodym pogrążonym jakże często w ciemnościach zagubienia w codzienności życia.

Kiedy powracam do pamiętnego nabożeństwa z tamtego marca w Watykanie przychodzą mi na myśl słowa, które dzisiaj wielu słusznie uważa za proroctwo wypowiedziane 24 grudnia 1969 r. przez młodego ks. Josepha Ratzingera w heskim radiu, iż w obliczu kryzysu i poważnych wstrząsów, Kościół będzie musiał rozpoczynać mniej więcej od początku. Dla mnie znakiem tego początku jest pusty plac św. Piotra z pamiętnego marca ubiegłego roku. Początek widzę w powrocie do życia Słowem Bożym w codzienności życia. W znakomitym wystąpieniu w bawarskiej Akademii Katolickiej  czterdziestotrzyletni Ratzinger wygłaszając wykład pod tytułem „Dlaczego jeszcze jestem dzisiaj w Kościele?”, zauważa, że Kościół budują naprawdę ci, którzy się pokornie modlą. „(…) W ciszy, niemal nie wydając z siebie głosu, żyją w swoim otoczeniu ludzie, którzy po prostu wierzą i którzy również w tej godzinie zamętu wypełniają prawdziwe zadanie Kościoła – budowanie na Słowie Bożym modlitwy i wytrwałości dnia codziennego” (Wykłady bawarskie z lat 1963-2004, Warszawa 2009, s. 143-166). „Trzeba wzmocnić wiarę, a nie zastąpić ją wydyskutowaną w debacie opinią” (Kościół. Wspólnota w drodze, Kielce 2009, s. 128). Wiarę możemy wzmacniać przede wszystkim słuchaniem słowa Bożego, które ma moc przemiany myślenia, zmiany mentalności życia. Różne są ludzkie serca, różne jest dzisiaj nawet rozumienie Boga. Dlatego najbardziej pilną posługą w Kościele jest głoszenie orędzia Dobrej Nowiny, kerygmatu, który najpierw wydarzył się w głoszącym. Jaki słuchacz, taki lektor! Ostatnie lata pokazały ciemne strony tego głoszenia. Kurtyna opadła. Trzeba na nowo wyruszyć w drogę wiary, z entuzjazmem i bezgraniczną miłością Chrystusa i do Chrystusa. „Prawda jest warta cierpienia” – powie Ratzinger (Opera omnia, t. 14/2, s. 782).

Ojciec Piotr Rostworowski w referacie wygłoszonym na Jasnej Górze w 1970 r. powiedział słowa, które powinny nam dać wiele do myślenia. Szczególnie dzisiaj, kiedy przeżywamy Niedzielę Słowa Bożego prosząc Ducha Świętego, aby ożywił w nas wiarę i odwagę życia Słowem, które pochodzi z ust samego Boga. „Czasem mam wrażenie – mówił mnich – że naszą wielką winą w Polsce jest to, żeśmy nie uwierzyli w wewnętrzną siłę Słowa Bożego. Ten brak wiary był przyczyną, że nie dawaliśmy naszemu ludowi obfitej strawy biblijnej, ale zalewaliśmy go potokiem naszych własnych słów. Biedny lud uderzony siłami ateizmu, w tragicznej walce z naporem laicyzacji pozbawiony był w dużej mierze jedynej siły skutecznej przeciwko zlaicyzowaniu – Słowa Bożego. Można myśleć, że inaczej wyglądałby dziś Kościół w Polsce, gdybyśmy to zrozumieli od początku i gdybyśmy od początku karmili go mocną strawą. Wierzę, że nie doszlibyśmy do takiej ignorancji rzeczy Boskich i do takiego zanikowego stanu wiary. (…) Tylko Słowo Boże ma w sobie stężony smak Ducha Świętego, który jedynie uratować może ducha ludzkiego od rozmycia w nicość” (W szkole modlitwy, Kraków 2000, ss. 28-29). Przypuszczam, że gdyby te słowa wygłosił dzisiaj ojciec Piotr np. z okazji konferencji synodalnej, to nie zabrakłoby zniesmaczonych. Takich nigdy nie zabraknie. Szkoda, że brakuje tych, którzy w głębi serca wierzą w stężoną moc Ducha Świętego zawartą w Słowie Bożym, które może uratować przed nicością, pustką, której coraz więcej i która coraz bardziej pochłania.

Co zatem mamy robić dzisiaj, teraz? Benedykt XVI w przemówieniu z okazji 40. rocznicy ogłoszenia soborowej Konstytucji Dei Verbum  powiedział znamienne słowa: „Praktyka ta [lectio divina], jeśli będzie się ją skutecznie propagować, przyniesie w Kościele – jestem o tym przekonany – nową duchową wiosnę. Lectio divina winna być zatem coraz bardziej propagowana, również przy użyciu nowych metod, starannie dobranych i dostosowanych do naszych czasów. Nigdy nie można zapominać, że słowo Boże jest lampą dla naszych stóp i światłem na naszej ścieżce (por. Ps 119 [118], 105)” (Słowo Boże źródłem odnowy Kościoła, Watykan 16 września 2005 r.). Kierunek mamy zatem nadany, jest nim „Boże czytanie”, zwane lectio divina. Obyśmy mieli udział w wiośnie Kościoła! Słowo i Eucharystia stanowią dwa filary, dzięki którym lud Boży będzie miał siłę stawiania czoła nowym, neopogańskim prądom, które zalewają coraz większe obszary. Jezus Chrystus jest większy od tych wszystkich, którzy uważają się dzisiaj za największych i pustosząc ludzkie sumienia kierują wielu na wieczną zagładę. „Współczesne społeczeństwo jest w trakcie formułowania antychrześcijańskiego credo, a przeciwstawianie się mu jest karane społeczną ekskomuniką. Strach przed tą duchową mocą Antychrysta jest wciąż aż nazbyt naturalny i przeciwstawianie się temu naprawdę wymaga pomocy modlitewnej całej diecezji i Kościoła powszechnego” – powiedział Benedykt XVI emeryt w rozmowie z niemieckim dziennikarzem i pisarzem Peterem Seewaldem (Życie, Kraków 2021, ss. 1016-1017). Jeżeli nie przejmiemy się tymi słowami, już nic nam nie pozostanie. Nie bądźmy głusi i ślepi. Błagajmy Ducha Świętego, żeby obudził nas idących drogą wiary do większej miłości Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Niech Maryja nas prowadzi w codziennych wyborach, abyśmy umieli stawać po stronie Chrystusa, Jego Słowa. „Wy już rozumiecie tajemnicę Bożego Królestwa, lecz tym, którzy są na zewnątrz, trzeba przedstawić ją w przypowieściach, aby wyszło na jaw, którzy z nich nie mają w sobie pragnienia wgryzienia się w moje Słowo. Tacy bowiem należą do ludzi, którzy wręcz zasłaniają sobie oczy i uszy swe zatykają, by niczego nie widzieć i niczego nie słyszeć. Nie mają w sercach pragnienia, by pojąc cokolwiek; nie chcą zwrócić się ku mnie, abym ich ocalił” (Mk 4, 11-12, NPD). Jezus ma nas! Przez nas pragnie zasiewać ziarno swojego Słowa, które ma wielką moc. Najtrudniej jest Mu wtedy, gdy spotka się z oporem serca człowieka. Wtedy to samo Słowo, które potrafi wskrzesić umarłego czy uzdrowić wzrok, nie dokona niczego. Odrzućmy wszelkie opory. Prosi nas o to sam Chrystus!

Kościoły pustoszeją. Statystyki mówiące o odpływie młodych ludzi ze wspólnoty Kościoła w Polsce przerażają. Pustka placu św. Piotra z pamiętnego, marcowego nabożeństwa rozciąga się dalej i dalej. Obyśmy nie należeli do grona besserwisserów pocieszających się przy kawie, że obok nas jest jeszcze gorzej, a tu „u nas” – nie przesadzajmy z tym, że jest tak bardzo niepokojąco. Szary pragmatyzm kościelnej codzienności usypia, szczególnie nas duchownych. Kiedy patrzymy z oddali, z fotela, rzeczywiście nie jest jeszcze tak źle, gdy podchodzimy jednak bliżej,  to zaczyna świecić pustką tą „liczbową”, a jeszcze bardziej wewnętrzną. Nadszedł czas „przyłożenia ucha” do Słowa Bożego i adoracji Wcielonego Słowa. „Kościół jest z modlitwy, ba, jest modlitwą, jest tą właśnie – adoracyjną – modlitwą. Kościół to zatem nie ‘parlament’, ale wspólnota trwająca na modlitwie” (Kościół. Wspólnota…, dz. cyt., s. 35).

Kurtyna opadła. Takie mamy czasy. Pozostaje tylko Kościół wiary, Kościół na obraz Chrystusa. Niech nikt z nas nie lęka się pójścia za Jezusem Chrystusem, który mówi do nas i zaprasza do wspólnej drogi, która jest najpiękniejszą przygodą, wydarzeniem. Słuchajmy i uczmy słuchania innych żywego Słowa! „Uciszmy się, by słuchać słowa Pańskiego i nad nim medytować (…). Tak właśnie Kościół wciąż się odnawia i odmładza dzięki słowu Pańskiemu, które trwa na wieki (por. 1P 1, 25; Iz 40,8)” (Benedykt XVI, Verbum Domini, 124).

Ks. mgr lic. Tomasz Rąpała – rekolekcjonista w Centrum Formacyjno – Rekolekcyjnym Diecezji Tarnowskiej „ARKA”, dotychczas pełnił posługę wikariusza, następnie ojca duchownego w WSD w Tarnowie. Współpracuje z Centrum Formacji Duchowej salwatorianów w Krakowie.

 

 

 

mężczyzna (2)

Recepta na cud. II Niedziela Zwykła

II Niedziela Zwykła – C
J 2, 1-11

Jeśli czekam na cud,
na jakiś Boży znak,
Jego szczególną interwencję,
bo potrzebuję Jego pomocy,
zwłaszcza, jeśli to pierwszy raz
gdy tak na poważnie i na serio liczę na Niego,
to dobrze będzie, jeśli zapytam o wskazówki Jana
– tego który znaków i cudów widział wiele,
także ten pierwszy,
który uczniów doprowadził do wiary.

Pytam więc Jana: co zrobić, by stał się cud?

Mówi mi najpierw: ZAPROŚ JEZUSA,
by z Tobą był,
by stale przebywał w twoim towarzystwie,
nie tylko przyszedł załatwić twoje sprawy i sobie poszedł,
lecz by zabawił u ciebie,
jak niegdyś na weselu w Kanie.

Mówi mi później: POWIEDZ MU O SWYCH PROBLEMACH,
nazwij je, podziel się swoim bólem.
Ale nie szukaj od razu pomysłów na ich rozwiązanie,
a tym bardziej nie oczekuj, że On zrealizuje twoje pomysły.
On ma swoje – z pewnością lepsze.
Przecież Maryja w Kanie powiedziała tylko: „Nie mają wina”.

Jan mówi jeszcze: PODEJMIJ DZIAŁANIE,
nie bądź bezczynny, rób to, co możesz,
na co pozwalają twoje możliwości.
Bo i słudzy w Kanie, choć wina nie było,
mogli wypełnić stągwie wodą
– tyle mogli zrobić.

A podejmując działanie – ZAUFAJ!
Choć to, co próbujesz robić, wydaje się być bez sensu,
wydaje się, że nie przyniesie żadnego efektu,
a nawet jest dość ryzykowne,
jak wypełnianie stągwi na wino – wodą
i podawanie jej staroście weselnemu.

I w końcu Jan podpowiada: CZEKAJ CIERPLIWIE.
On zadziała!
Cicho.
Niepozornie.
Tajemniczo.
Dyskretnie.
Bez rozgłosu.

Da ci więcej, niż potrzebujesz.
Da ci więcej, niż nawet możesz sobie wyobrazić.

Dokona się cud – w tobie.
Objawi swą chwałę – tobie.
I uwierzysz – w Niego.
Już tak na serio.

Ks. Michał Łukasik – wikariusz parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Szymbarku.

lektura Biblii

Adoracja – medytacja. 16 stycznia 2022 r.

II Niedziela Zwykła – C

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst ( J 2, 1-12):
1 Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa.2 Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. 3 A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: «Nie mają już wina». 4 Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?»5 Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie». 6 Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. 7 Rzekł do nich Jezus: «Napełnijcie stągwie wodą!» I napełnili je aż po brzegi. 8 Potem do nich powiedział: «Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu!» Oni zaś zanieśli. 9 A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem – nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli – przywołał pana młodego 10 i powiedział do niego: «Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory». 11 Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie. 12 Następnie On, Jego Matka, bracia i uczniowie Jego udali się do Kafarnaum, gdzie pozostali kilka dni. 

Rozważam:
– Jestem na weselu w Kanie Galilejskiej. Wsłuchuję się w rozmowę Maryi z Jezusem;
– tam Jezus objawia po raz pierwszy swoją boską moc;
– „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” – Maryja była taka pewna, że Jezus spełni jej prośbę;
– Jezus mówi do mnie w głębi mojego serca – czy wsłuchuję się w Jego głos?
– „Maryjo, naucz mnie czynić to, co chce twój Syn!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – pomocniczy ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej

Chrzest

Chrzest Jezusa – zapowiedź Paschy. Niedziela Chrztu Pańskiego

Niedziela Chrztu Pańskiego – C
Łk 3, 15-16.21-22

„We wszystkich świętach okresu Bożego Narodzenia chodzi zawsze o to samo, mianowicie o Objawienie, to znaczy o rozbłyśnięcie Bożego światła w tym świecie” (J. Ratzinger). Kończąc okres Bożego Narodzenia świętem Chrztu Pańskiego odkrywamy kolejny rąbek tajemnicy Jezusa Chrystusa.

Chrzest Jezusa to moment przełomowy historii zbawienia. Przełomowy, ponieważ jest pierwszą odległą zapowiedzią tajemnicy Paschy: „Zanurzenie się i wynurzenie są obrazem zstąpienia do piekieł i Zmartwychwstania” (św. Jan Chryzostom).

Zejście do wód Jordanu i zanurzenie w nich symbolizuje wzięcie grzechu, zstąpienie do piekieł, czyli doświadczenie śmierci – Chrystus „zniżył się do naszej śmiertelności” (Orygenes). „Ponieważ sam Jezus jest bez grzechu i nie ma w Nim starego życia, które należałoby pogrzebać, przyjęcie chrztu jest tu antycypowaniem krzyża, jest wejściem w nasz los, przyjęciem naszych grzechów i naszej śmierci” (J. Ratzinger). Syn Boży, który stał się człowiekiem, objawia się nam jako jeden z nas, choć bez grzechu. Dlatego podczas chrztu w Jordanie to nie woda obmywa naszego Pana z grzechu, lecz to On udziela wodom „wonności swego Bóstwa” (św. Cyryl Jerozolimski).

Wynurzenie się z wody jest natomiast obrazem Zmartwychwstania. „W chwili, gdy Jezus się wynurza, otwiera się niebo i rozlega się z niego głos: Ojciec uznaje Go za swego Syna. Otwarte niebo jest znakiem tego, że to zstąpienie i przyjście do nas otwiera nowy dzień, a przez to utożsamienie się Syna z nami obalony zostaje mur między Bogiem i człowiekiem: Bóg nie jest już kimś niedostępnym: w głębinach śmierci i naszych grzechów szuka nas i wynosi nas znowu do światła. W ten sposób chrzest Jezusa antycypuje, a jednocześnie wyjaśnia nam cały dramat Jego życia i śmierci” (J. Ratzinger).

Rozdarte niebo podczas chrztu (por. Łk 3, 21) zapowiada rozdarcie zasłony przybytku w chwili śmierci naszego Pana (por. Łk 23, 45), czyli ponowne przywrócenie więzi między człowiekiem i Bogiem. W ten sposób „przez chrzest Chrystusa niebiosa zostały otworzone dla udzielenia odpuszczenia grzechów” (Orygenes).

W jakże piękny sposób wypełniają się pełne tęsknoty adwentowe słowa proroka Izajasza:  „Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił” (Iz 63, 19). Dokonało się. „Verbum caro factum est” (J 1, 14). Słowo stało się rzeczywistością.

ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.

lektura Biblii

Adoracja – medytacja. 9 stycznia 2021 r.

Niedziela Chrztu Pańskiego – C

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Łk 3, 15-16.21-22):
15 Gdy lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, 16 on tak przemówił do wszystkich: «Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. 21 Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo 22 i Duch Święty zstąpił na Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie».  

Rozważam:
– Jestem z ludźmi nad rzeką Jordan i wsłuchuję się w ich rozmowę z Janem;
– to wydarzenie przypomina mi mój chrzest: gdzie go przyjąłem? kto mnie chrzcił? przywołam z wdzięcznością w sercu moich chrzestnych;
– przecież wtedy powiedział Bóg także do mnie: „Tyś jest moje dziecko umiłowane”;
-czy tu i teraz czuję miłość Boga do mnie – nawet przez krzyż?
– „Boże, dziękuję Ci za Twoje życie w moim sercu!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.