25.02.24fs

Mistyka przemienienia. II Niedziela Wielkiego Postu

II Niedziela Wielkiego Postu – B

Góra przemienienia (Tabor), miejsce wyjątkowego wydarzenia opisywanego przez Marka, ale i też przez Mateusza i Łukasza, znajduje się w Galilei i dominując nad doliną Ezdrelon, jest dobrze widoczna z Nazaretu. Można przyjąć, że Jezus dorastając kierował wzrok w jej stronę kontemplując Ojca. Przemienienie Jezusa ma miejsce miedzy dwoma zapowiedziami jego męki (8,31; 9,12). To wydarzenie miało umocnić uczniów na doświadczenie cierpienia i śmierci na krzyżu ich Mistrza.

Podobnie jak dla uczniów, także dla nas głębia tego wydarzenia jest możliwa do doświadczenia w momencie intensywnej modlitwy, w chwili owego ewangelicznego poprowadzenia „osobno na górę wysoką”, czyli tam, gdzie możliwa jest bliskość nieba i Boga. To jest miejsce, w którym Bóg daje siebie człowiekowi; symbolem tej tajemniczej bliskości jest „obłok”.

Każdy z nas, kapłanów, „spotkał się” – i może nie jeden raz – z „przemienionym” Jezusem. Oczywiści chodzi tutaj o duchowe doświadczenie Jego bliskości w czasie modlitwy. Są przecież takie momenty, że umysł i serce napełniają się szczególnym pokojem. Jezus przychodzący w medytowanym słowie, przekracza jego intelektualny wymiar i „dotyka” sobą najgłębsze pokłady duszy. Nie łatwo jest takie przeżycie opisać słowami.

Mistrz Eckhart o takim doświadczeniu mówił tak: „Błogość, szczęśliwość i przeogromna radość, (…) niezmierna słodkość i pełnia, tak, że nikt nie potrafi jej wystarczająco określić i wypowiedzieć.” Jaki błąd się popełnia, jeśli nie doświadcza się bliskości Boga? Eckhart tak go określa: „Kto nie przebywa prawdziwie w Bogu, lecz musi Go stale ujmować od zewnątrz, w tym i tamtym, kto w uczynkach, ludziach i miejscach szuka Go ze zmiennym usposobieniem, ten Boga nie ma.” Uczniowie dotychczas poznawali swojego Mistrza „od zewnątrz”, a On w czasie przemienienia pozwolił im doświadczyć jego samego „od wewnątrz”. Mistrz Eckhart uważa, że każdy głęboko modlący się człowiek może doświadczyć bliskości Pana i daje taką radę: „Tak mocno trzeba się modlić, aby wszystkie siły człowieka były na modlitwie skoncentrowane, oczy i uszy, usta, serce i wszystkie zmysły; nie powinno się przestawać, dopóki się nie odczuje, że jest się gotowym do zjednoczenia z Tym, który jest w nas obecny i do którego się modlimy, to znaczy z Bogiem” (R. Stafin, Moc, 109.114.115).

Wracajmy w naszym duchowym życiu, a szczególnie w jego „krzyżowych” chwilach, do naszych doświadczeń bliskości Boga. Po prostu nieśmy te wspomnienia przez całe życie!

„Potem, gdy dusza swego skosztowała chleba,
Nie mogłem się już więcej oderwać od nieba,
Które mnie wciąż ciągnęło silnym, wonnym tchnieniem.”
C. K. Norwid, Sieroty.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

18.02.24fs

Adoracja – medytacja. 25 lutego 2024 r.

II Niedziela Wielkiego Postu – B

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Mk 9, 2-10):
2 Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. 3 Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden folusznik na ziemi wybielić nie zdoła. 4 I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. 5 Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». 6 Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni. 7 I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!». 8 I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa. 9 A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. 10 Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy “powstać z martwych”.

Rozważam:
– Idę z Jezusem i uczniami na wysoką górę;
– uczniowie są przytłoczeni zapowiedzią męki ich Mistrza;
– co ja teraz niosę w moim sercu? Czym jestem przytłoczony?
– „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy” – wyznają już przemienieni uczniowie;
– oto Chrystusowa moc przemieniająca życie!;
– postanawiam „wychodzić na górę” z Jezusem, tzn. przed tabernakulum, aby Jezus przemieniał moje życie;
– „Jezu, Ty jesteś moim umiłowanym Panem!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

Jezus

Teleologia pokus. I Niedziela Wielkiego Postu

I Niedziela Wielkiego Postu – B
Mk 1, 12-15

To mądre słowo „teleologia”
od zawsze (odkąd je poznałem) mi się podobało.
Może dlatego, że brzmi prawie jak „teologia”,
przez co też może się nieco z „teologią” mylić…
Dotyczy jednak czegoś innego.
Odnosi się bowiem ono do badania celowości
różnych rzeczy, zjawisk, procesów.

Jaki jest więc cel pokus?
Po co one są?
Czemu jesteśmy im poddawani?
Dlaczego musimy się z nimi zmagać?

Można by odpowiedzieć krótko
za Świętym Augustynem:
„Życie bowiem nasze w tym pielgrzymowaniu
nie może trwać bez pokusy,
ponieważ właśnie postęp duchowy
dokonuje się przez pokusy”.

A więc pokusy są nam potrzebne,
byśmy poprzez walkę z nimi,
poprzez zmagania o ich przezwyciężenie,
mogli się duchowo rozwijać,
umacniać, dojrzewać.

Ale warto jeszcze spojrzeć na Jezusa,
o którym tekst dzisiejszej Ewangelii mówi,
że także pokus doświadczał.
Ba! Został w to doświadczenie kuszenia na pustyni
wypchnięty (gr. ekballō) przez Ducha!

Zmierzył się z pokusami,
a ich przezwyciężenie w Jego przypadku
poskutkowało doświadczeniem
„rajskiego” pokoju i harmonii
zobrazowanymi w Ewangelii
poprzez beztroskie przebywanie wśród dzikich zwierząt
i przez aniołów, którzy Mu usługiwali.

Kusi do złego Zły – to oczywiste –
ale może jest tak,
że w samo doświadczenie kuszenia
wprowadza nas Duch Boży?
Bo On wie, że jest nam ono potrzebne,
tak jak potrzebny nam jest ciągły duchowy postęp?

Proszę więc dziś Bożego Ducha,
który i mnie wyprowadza na wielkopostną pustynię,
na której wśród wielu zapewne walk,
jednymi z ważniejszych będą walki z pokusami,
bym mógł je Jego mocą przezwyciężać,
a dzięki temu duchowo wzrastać
i doświadczać w sobie „rajskiego” pokoju i harmonii.

Ks. Michał Łukasik – Centrum Formacji Misyjnej.

18.02.24fs

Adoracja – medytacja. 18 lutego 2024 r.

I Niedziela Wielkiego Postu – B

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Mk 1, 40-45):
12 Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. 13 Czterdzieści dni przebył na pustyni, kuszony przez szatana. Żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś usługiwali Mu. 14 Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił:15 «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!»

Rozważam:
– Jezus udaje się na pustynię, aby przygotować się do działalności publicznej;
– czy ja w wirze życia znajduję chwile pustyni?
– czy potrafię wieczorem, w całkowitej ciszy, zatrzymać się przed Panem?
– czy ze Słowem Bożym kończę dzień i czerpię moc do przeżycia następnego?
– czy jestem świadomy, że nawrócenie to proces obejmujący całe życie?
– „Jezu, pomóż mi przeżyć ten święty czas!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

KRZYŻ

WIELKI POST A.D. 2024

Rozpoczynamy czas Wielkiego Postu. Dzisiaj, w Środę Popielcową przyjmujemy – po wysłuchaniu Słowa Bożego – znak posypania głów popiołem. Ten znak przyjmują ci, którzy noszą w sobie pragnienie nawrócenia. A ono dokonuje się tylko poprzez usłyszenie sercem SŁOWA BOŻEGO. Ono jest jak lustro, w którym widzimy swoją prawdziwą twarz. Musimy zadbać, żeby słów Boga nie zamienić w popiół!

Żyjemy w świecie, gdzie następuje spopielenie wszelkich wartości i autorytetów. Moralny, celowy rozkład naszego Narodu, który był planowany od dawna, a w ostatnich tygodniach się urzeczywistnia ze spotęgowaną siłą zła, skłania nas nie tylko do refleksji (choć oczywiście też), ale przede wszystkim do jeszcze głębszego oczyszczenia serca, którego może dokonać tylko Pan Bóg.

Tylko tak stajemy się świadkami Pana. Jezus Chrystus, który jest Słowem doskonale czystym – może nas oczyścić! A wtedy „w adoracji człowiek rozpoznaje to, co ma wartość w sensie czystym, prostym i świętym” (Benedykt XVI, 25.04. 2011 r.). Ważne jest kogo w życiu słuchamy, kto kształtuje nasze myślenie. Proszę pamiętać, że prorocy przychodzą zawsze z pustyni. To pokazuje Biblia, to pokazuje Ewangelia na I Niedzielę Wielkiego Postu (Mk 1, 12-15). Jezus przychodzi w mocy Ducha z pustyni. Tam – jak czytamy – był wśród zwierząt. Chodzi o zwierzęta dzikie, ryczące. Wewnątrz nas i na zewnątrz są takie odgłosy jak dzikich zwierząt. To obraz pokus i szalejącego zła. Tylko w Bogu jest siła do tego, żeby istnieć sensownie, żeby nie zdziczeć, ale być wiarygodnym znakiem innego świata.

Lęk i niepewność może być zamieniona w nadzieję, w Jezusie. Pan Bóg nas kocha i pragnie, żebyśmy Go kochali. Dlatego pozwólmy, żeby oczyszczał nasze serca, byśmy w szarym świecie jaśnieli prawdziwym światłem, którym jest nasz Jedyny Pan – Jezus Chrystus Ukrzyżowany i Zmartwychwstały.

ODWAGI!

Ks. dr Tomasz Rąpała – rekolekcjonista CFR ARKA w Gródku nad Dunajcem.

adoracja

Rekolekcje. Krótka historia i ich konieczność – ks. Tomasz Rąpała

„Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (1J 4,16).

Wielki Post jest czasem szczególnym, z tego tytułu, że wiele zależy od osobistego przygotowania się do doświadczenia Paschy Jezusa Chrystusa, do Świąt Wielkanocnych. Jedną z form są rekolekcje, które pozwalają na bardziej intensywne niż w codzienności wsłuchiwanie się w Słowo Boże, żeby w jego świetle zobaczyć realizm codzienności. Jakie słuchanie sercem, takie widzenie rzeczywistości.

Chciałbym, żebyśmy zatrzymali się na chwilę nad tym czym są rekolekcje (ich historii), następnie po co one są i wreszcie na co zwracać uwagę kiedy już w nich uczestniczymy.

Rekolekcje powinny trwać co najmniej trzy dni, natomiast dni skupienia od kilku godzin do najwyżej trzech dni. Rekolekcje obejmują zagadnienia dogmatyczno-moralno-duchowe. U ich podstaw stoi zawsze Słowo Boże, bowiem tylko w jego świetle możemy realnie widzieć naszą codzienność i jej cel, sens.. Ciekawe, na co zwraca uwagę ks. prof. Marek Chmielewski, że tylko w języku polskim jest rozróżnienie pomiędzy rekolekcjami a dniami skupienia. Można je odprawiać indywidualnie lub grupowo, samodzielnie albo pod czyimś kierownictwem.

Trochę historii

Rekolekcje i dni skupienia odprawiane przez wiernych, które były przeprowadzane regularnie sięgają XVI wieku. Miesięczne dni skupienie były początkowo formą ascezy zakonnej potem weszły do formacji kapłańskiej. Są dokumenty Piusa XII, Piusa X, Piusa XI, Pawła VI, Jana Pawła II. Na ten temat mówił także Benedykt XVI i Franciszek. Kiedy natomiast poznajemy teologię rekolekcji to ich początek upatrujemy w czasach biblijnych. Jaka jest zatem biblijna geneza rekolekcji? Otóż, prototypem rekolekcji i dni skupienia we współczesnym rozumieniu są praktyki pobożne, jakie uprawiali na pustyni w grotach skalnych patriarchowie i prorocy Starego Testamentu. Za pierwszą figurę szeroko rozumianych rekolekcji można uznać wyjście Abrahama z rodzinnych stron w nieznane, aby doświadczyć Boga (por. Rdz 12, 1-8). Kolejną postacią jest Mojżesz, który często przebywa na pustkowiu, jego przebywanie poza obozem w Namiocie Spotkania, gdzie rozmawiał z Bogiem. Natomiast teologicznym modelem współczesnych rekolekcji jest opis przebiegu zawarcia przymierza pomiędzy Bogiem a Izraelem na Synaju. Także prorok Eliasz ze swoją burzliwą historią życia i słynną sytuacją na Horebie, gdzie w „szmerze łagodnego powiewu” doświadcza bliskości Boga (por. 1 Krl 19,12-13). Mamy tutaj trzy elementy, które powinniśmy odnaleźć w każdych rekolekcjach:
a. Czterdziestodniowa wędrówka przez pustynię na górę Horeb – to symbol naszego życia.
b. Doświadczenie bliskości Boga, spotkanie z Nim, rozmowa.
c. Przyjęcie na nowo misji proroka.

Ks. prof. Marek Chmielewski zauważa, iż mamy tutaj pokazane etapy rekolekcji: pochylenie się nad życiem w świetle Słowa, spotkanie z Bogiem i umocnienie w powołaniu. Inną postacią będącą prawzorem rekolekcji to św. Jan Chrzciciel. Młodość spędził na pustyni, pokutował i modlił się (por. Mt 3, 1-5). Natomiast najbardziej zobowiązującym przykładem jest Jezus Chrystus. Trzydzieści lat życia ukrytego, czterdzieści dni pustyni, potem dopiero publiczna działalność. Odsyłam tutaj do bardzo dobrej książki Ks. Andrzeja Muszali pt. „Jak modlił się Jezus”. Warto zanurzyć się w stylu życia Jezusa, który często modlił się, nawiązując głęboką relację z Ojcem. Nie może przejść obok wobec postawy Apostołów, którzy po wniebowstąpieniu Jezusa czekają na zesłanie Ducha Pocieszyciela i razem z Maryją spędzili dziesięć dni w Wieczerniku na jednomyślnej i wytrwałej modlitwie (por. Dz 2, 12-14). Można zatem powiedzieć, że te „rekolekcje” przygotowały ich do odważnego głoszenia kerygmatu o zmartwychwstaniu Jezusa. Potem wybrano Macieja w miejsce Judasza (por. Dz 2, 15-26).

I tak praktyka skupienia, słuchania rozprzestrzeniała się w Kościele. Pojawiali się pustelnicy, głosiciele, do których ludzie przychodzili po słowo mądrości, aby oświetliło ich problemy i trudy życia. „Rekordzistą” był św. Szymon Słupnik Młodszy (+595 r.), który spędził na słupie 68 lat głosząc nauki.

Kamieniem milowym rozwoju praktyk rekolekcyjnych były ćwiczenia duchowe, które opracował św. Ignacy z Loyoli (+1556 r.). Warto zauważyć, że św. Siostra Faustyna wspomina w Dzienniczku około stu razy o swoich rekolekcjach i dniach skupienia. Trudno nie wspomnieć Ks. Franciszka Blachnickiego, który zapoczątkował 15-dniowe rekolekcje oazowe, które wychowały tysiące ludzi i pomogły niezliczonej ilości osób rozeznać życiowe powołanie.

Widzimy zatem, że rekolekcje wyrastają nie z doktryny, ale z wielowiekowego doświadczenia wierzących. Chrześcijanin, świecki i duchowny powinien mieć pragnienie wnikania w ten duchowy nurt poznawania Boga i poznawania siebie. Tylko tak można rozeznawać sens istnienia. Tylko Bóg przez Słowo powołuje do misji, która rozpoczyna się od spotkania Boga. Bez spotkania nie ma powołania! Jakie słuchanie takie spotkanie.

Po co rekolekcje?

Z rekolekcji nie możemy oczywiście uczynić celu życia duchowego. Ani one ani nawet modlitwa nie są celem życia duchowego! Są one bardzo ważnym środkiem nawiązywania bliskiej, zażyłej relacji z Chrystusem. W życiu chrześcijańskim nie chodzi tylko o to, żeby naśladować Jezusa, bo to za mało, ale żyć Jego uczuciami, kierować się dążeniami, którymi On się kierował. Rozeznania tego, czego chce Jezus nie dokonamy bez pustyni, bez rekolekcji. Dlatego tak bardzo ważne jest zadbanie o „kulturę” życia duchowego. Świecki czy duchowny, który nie pragnie rekolekcji i nie jest zafascynowany Bogiem, żyje sobą. W dzisiejszym świecie łatwo się zagubić. Kto gubi Boga, gubi siebie. Tacy ludzie tworzą klimat plotek, obmów i oczerniania drugich. Zagłuszanie Słowa Bożego przynosi w życiu gnuśność, niezadowolenie ze wszystkiego. Rekolekcje to czas nasycania się z samego źródła po to, żeby innych do niego prowadzić. Pamiętam jak w pewnej wspólnocie po rekolekcjach ktoś do mnie podchodzi i mówi: „Ojcze, wszyscy się do siebie uśmiechają”. To piękny owoc przemiany serc. Opowiadała kobieta po ośmiodniowych rekolekcjach lectio divina, że po piętnastu latach życiowego dramatu zobaczyła, że kwitną kwiaty, usłyszała śpiew ptaków… Przez te lata – jak wspomina – „byłam jak w grobie”, zupełnie bez życia. Podczas rekolekcji doświadczyła mocy Słowa, Eucharystii i długich adoracji Pana Jezusa. Pamiętam świadectwo kapłana, który opowiadał, że otrzymał nowe życie, sens posługi. Rozważanie Słowa, adoracja stały się odnową. Mam w pamięci wiele osób, którym towarzyszyłem podczas rekolekcji, które z dnia na dzień odzyskiwały siły. To są cuda, które dzisiaj widzimy na własne oczy.

Koncentracja na…

Na Panu Jezusie! Dopóki dajemy formować się Jezusowi, szukamy Go, dotąd życie ma smak! Stracić Jezusa to przestać żyć. Ojciec, matka, kapłan muszą być dzisiaj odważnymi pasterzami w swoim powołaniu, którzy prowadzą innych pewną ręką do Jezusa i z Jezusem. Nie można prowadzić drugiego człowieka z odpowiedzialnością dokądkolwiek… Jan Paweł II pisał w Novo millenio ineunte o „nowym głodzie modlitwy” (nr 33). I ten głód ujawnia się poprzez coraz większe zainteresowanie się rekolekcjami. Zapotrzebowanie na czas „pustyni” jest coraz głębszy.

Na co zwracać uwagę? Życie duchowe ma swoją dynamikę, każdy ma swoje tempo odkrywania bliskości Boga. Na pewno bardzo ważna jest wierność w dbaniu o serce. „Ślepy ślepego prowadzić nie może, bo obaj w dół wpadną” (por. Mt 15,14). Trzeba od siebie wymagać. Jakże ważne jest mieć stałego spowiednika, kierownika duchowego do końca życia.
Podczas rekolekcji trzeba zwrócić uwagę na ciszę. Ona nie jest dla samej siebie. Ale jest to „teren” do słuchania Słowa. Kto nie potrafi milczeć znaczy, że ucieka od siebie, prowadzi taki tryb życia, że przestaje mieć kontakt z sobą i z Bogiem. Kto nie słyszy Boga, nie usłyszy siebie w prawdzie. Rekolekcji nie zaczynamy od słuchania problemów, bo wtedy na nich rekolekcje zakończymy… To nie wynika z naszej złej woli, ale z bezradności. Trzeba zająć się Bogiem, być z NIM. A On zajmie się nami. Uwierzyć, że Bóg najlepiej czyta moje życie; radości i problemy, lęki, frustracje, niepokój. Powierzać to Bogu.

Ważne jest również, żeby umieć wyjść z rekolekcji. One nie są całą naszą duchowością! To jest czas wyjątkowy. Ale „za chwilę” jest codzienność. Bez codzienności popadlibyśmy w jakiś chorobliwy angelizm i spirytualizm, a to jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i zmysłem zdrowej wiary. Jeśli pojawia się lęk w obliczu rozpalonych pragnień podczas rekolekcji oznacza, że popadamy w złe patrzenie na codzienność jako na konkurencję pustyni. A rekolekcje są po to, żeby odważniej i głębiej widzieć codzienność życia. Pan Bóg kocha naszą codzienność i relacja z Nim realizuje się przede wszystkim w niej, pośród zwykłych spraw.

Rekolekcje to łaska dana nam z myślą o codzienności. Pan Bóg podczas rekolekcji daje nam zobaczyć to, czego nie potrafimy zobaczyć w codzienności. Jeśli zasmakujemy pustyni, będziemy jej szukali pośród tego, co powszednie. To właśnie codzienność jest drogą, wezwaniem, żeby żyć „bardziej”, „więcej”. Jeśli chcielibyśmy jednym skokiem, jedną modlitwą, jednymi rekolekcjami osiągnąć „więcej” – to nic z tego nie będzie. Liczy się wierność i stałość.

Zapraszam do Centrum Formacyjno – Rekolekcyjnego ARKA w Gródku nad Dunajcem. Na naszej stronie jest wiele propozycji dla każdego. https://cfr-arka.pl/rekolekcje.html
Zapraszam do dobrego przeżywania rekolekcji parafialnych, do słuchania SERCEM Słowa Bożego. To przynosi wielkie owoce w życiu osób, które noszą w sobie pragnienie Boga a przez to życia pełnego, sensownego.

Ks. dr Tomasz Rąpała – kapłan diecezji tarnowskiej, rekolekcjonista CFR ARKA w Gródku nad Dunajcem, współpracuje z Centrum Formacji Duchowej salwatorianów w Krakowie. Pełnił posługę wikariusza w czterech parafiach a także ojca duchownego w WSD w Tarnowie. Uczestnik warsztatów egzegetyczno-archeologicznych szkoły DABAR (Rzeszów) w Izraelu i Palestynie oraz wyspie Patmos; szkoły kierowników duchowych i rekolekcjonistów w eremie benedyktynów-kamedułów San Giorgio w Rocca di Garda.

Pluszowy Bóg

Pluszowy Jezus. VI Niedziela Zwykła

VI Niedziela Zwykła – B
Mk 1, 40-45

Jakiś czas temu ukazała się w Polsce książka U. L. Lehnera „Bóg nie jest miły. Pułapka pluszowego chrześcijaństwa”. Taka pułapka jest na nas zastawiana w przestrzeni internetowej niemalże codziennie. Któż z nas nie spotkał się przecież z promowaniem fałszywego (wybiórczego) obrazu Boga? Pobieżni znawcy Objawienia kreują obraz pluszowego Jezusa – takiego, który wszystkich i wszystko (!) kochał, nikogo i niczego (!) nie potępiał. Zaiste, trzeba mieć wielkie szczęście, by czytając choć krótki fragment którejkolwiek z ewangelii nie zderzyć się z innym Jego obrazem.

Weźmy choćby dzisiejszą perykopę. Z pozoru zdaje się ona pasować do wizji pluszowego Jezusa: lituje się, dotyka (a może nawet przytula?). Z pozoru.

Kiedy sięgniemy do tekstu oryginalnego, to możemy doznać lekkiego szoku. Niektóre rękopisy zamiast „zlitowania się” mają „rozgniewać się” (bardzo prawdopodobne, że jest to termin oryginalny, wszak trudniejszy). Surowe przykazanie („Uważaj, nikomu nic nie mów…”) wynika ze „wzburzenia” wewnętrznego, a Jezus nie tyle odprawia uzdrowionego, co po prostu go „wyrzuca” (tym samym słowem opisywane jest choćby wypędzenie przekupniów ze świątyni).
Czy da się pogodzić gniew z litością, sprawiedliwość z miłosierdziem? Oczywiście, że się da. Trzeba tylko zostawić w końcu pluszowy obraz Boga.

Ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Św. Mikołaja Bpa w Bochni.

14.01.24fs

Adoracja – medytacja. 11 lutego 2024 r.

VI Niedziela Zwykła – B

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Mk 1, 40-45):

40 Pewnego dni przyszedł do Jezusa trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: «Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». 41 Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony!». 42 Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. 43 Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, 44 mówiąc mu: «Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich». 45 Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.

Rozważam:

– Staram się wczuć w dramat trędowatego opuszczonego przez wszystkich;
– popatrzę na moje życie – czy nie wątpiłem w Bożą Opatrzność w trudnych sytuacjach?
– czy Jezus był dla mnie jedyną i ostateczną ostoją?
– a jak jest dzisiaj? Może potrzebuję uzdrowienia? Czy wołam o nie?
– czy wierzę, że Jezus może mi to uczynić? Czy stać mnie na słowa: „Jeśli chcesz…”?
– a może ja chcę uzdrowienie na Nim wymusić?
– gdzie jest więc wiara w to, że Jezus chce dla mnie tylko dobra?
– „Jezu, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

 

04.02.24fs

Odkrywać „sekret” Jezusa. V Niedziela Zwykła

V Niedziela Zwykła – B

Jaka jest droga do głębokiego spotkania z Jezusem i życia z Nim? Czy najpierw trzeba Go poznać i dopiero potem iść za Nim? A może trzeba iść za nim od razu i stopniowo Go poznawać, słuchając Go i patrząc na to, co czyni? Marek pokazuje nam drugą formę (drogę). Już w początkowych wierszach swojej Ewangelii mówi o powołaniu uczniów przez Jezusa i zaznacza, że „poszli na nim” (Mk 1, 18.20). A więc uczniowie w chwili powołania tak naprawdę nie wiedzieli jeszcze, kim jest Jezus. Może to Jan Chrzciciel wskazał im na Niego, albo też słuchając pierwszych nauk Jezusa, odczuli, że za tym głosicielem warto pójść, aby go bliżej poznać. Proces poznawania Jezusa przez uczniów dokonuje się przez cały czas Jego ziemskiej działalności; dopełnia go zstępujący na nich Duch Święty.

Tymi, którzy dobrze wiedzieli, kim jest Jezus, były złe duchy. Jezus zabrania im o tym mówić. Ten zakaz ze strony Jezusa pojawia się w Ewangelii Marka jeszcze kilka razy i dotyczy nie tylko złych duchów (1, 25.34; 3, 11-12), ale także cudownie uzdrowionych (1, 43-44; 5, 43; 7, 36), a nawet uczniów, którym Jezus nakazuje milczenie (8, 30; 9, 9). I oto pojawia się w drugiej Ewangelii tzw. sekret mesjański. Dlaczego Jezus zabrania mówić, kim jest? Może dlatego, gdyż Jezus chciał, aby jego uczniowie, a także inni, którzy z Nim się spotykali, poznali Go osobiście słuchając Jego nauki i patrząc na Jego czyny, a nie przez przekaz innych.

Jezus pragnie wszystkim – szczególnie nam, kapłanom – dać się dogłębnie poznać. Na ile tego doświadczymy, to zależy od naszej postawy. Jeżeli po święceniach kapłańskich stosunkowo szybko zgodzimy się na powierzchowność i przeciętność naszego duchowego życia – niestety nierzadko to się jednak dzieje – to wtedy zatrzymamy się tylko na połowicznym poznaniu Jezusa Chrystusa. Taka postawa prowadziłaby do zubożenia naszego duchowego rozwoju i ograniczałaby owoce naszej pracy.

W tej Ewangelii Jezus pokazuje nam jaka jest droga do poznania Go i zjednoczenia się z Nim: „Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił” (1, 35). Myślę, że refleksja Mistrza Eckharta, czołowego przedstawiciela mistyki niemieckiej z przełomu XIII i XIV wieku, może nam skłonić do podjęcia odpowiednich postanowień: „Wolne serce zanurza się w umiłowanej nade wszystko woli Bożej i wyrzeka swego. W takim to sercu czerpać musi siłę i moc każdy, najmniejszy nawet czyn, zamierzony przez człowieka. Módl się z tak wielką mocą, że aż zapragniesz, żeby modlitwa objęła wszystkie twe członki i władze, oczy, usta serce i wszystkie zmysły. I nie przerywaj jej, dopóki nie poczujesz, że jednym się stajesz z Tym, którego masz przed sobą, do którego się modlisz – z Bogiem.”

Oto droga odkrycia „sekretu” naszego Mistrza, Jezusa Chrystusa. Idę nią?

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

14.01.24fs

Adoracja – medytacja. 4 lutego 2024 r.

V Niedziela zwykła – B

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Mk 1, 29-39):
29 Zaraz po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. 30 Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. 31 On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę, gorączka ją opuściła. A ona im usługiwała. 32 Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; 33 i całe miasto było zebrane u drzwi. 34 Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest. 35 Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. 36 Pospieszył za Nim Szymon z towarzyszami, 37 a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». 38 Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem». 39 I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.

Rozważam:
– Jezus jest tak blisko ludzkiego życia…
– Jezus ujmuje za rękę teściową Szymona i ją uzdrawia, a także wielu dotkniętych różnymi chorobami;
– mogę i ja pójść do Niego i prosić Go o uzdrowienie z mojej choroby… duszy?, ciała?
– czy przychodzę do Jezusa z mocną wiarą?
– czy potrafię wyjść na pustynię, aby dłużej się modlić? Tam właśnie może wzrosnąć moja wiara.
– „Jezu, oddaję Ci moje życie!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.