31.10.22fs2

Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają. Uroczystość Wszystkich Świętych

Uroczystość Wszystkich Świętych

Niejednemu z nas bardzo mocno ciążą zapewne ciągłe ataki na Kościół, a zwłaszcza na jego pasterzy, których od wielu już lat jesteśmy świadkami. I może rodzi się w nas niechęć do tych, co nas z taką nienawiścią opluwają i gdyby mogli, to kto wie, czy nie posunęliby się jeszcze dalej. A może nawet rodzi się w nas pragnienie odwetu czy chęć wymierzenia sprawiedliwości tym, którzy dzisiaj na wszelki sposób usiłują nas poniżyć, zdyskredytować nasze wysiłki i wmówić ludziom, że to oni mają rację, bo w swoich poglądach są nowocześni, a my jesteśmy zacofani. I może nawet czasami żal do Pana Boga mamy, że jakoś mocniej nie zainterweniuje, aby nie dopuścić do tego, że bezbożnicy triumfują i odnoszą kolejne „sukcesy” w swojej walce z głosicielami Ewangelii.

A tymczasem Jezus wskazuje nam zupełnie inną perspektywę. Jest to perspektywa drogi, która prowadzi nas do świętości czyli po prostu prowadzi nas do nieba. Tę właśnie drogę wskazuje dzisiaj Jezus – w kontekście Uroczystości Wszystkich Świętych – używając jako klucza tego jednego szczególnego słowa: Błogosławieni I kiedy wymienia poszczególne cnoty, które sprawiają, że kogoś, kto w tych właśnie cnotach się ćwiczy i w nich wzrasta, można nazwać błogosławionym, dodaje jeszcze coś, co jest od nas w jakiś sposób niezależne, co przychodzi niejako z zewnątrz, od innych, ale od nas zależy, jak to przyjmiemy i czy potrafimy się zgodzić na taką perspektywę –Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladuję was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu.

Taka perspektywa po ludzku może nie jest zbyt zachęcająca, ale Jezus chce, abyśmy nie patrzyli na to wszystko tylko i wyłącznie po ludzku, lecz abyśmy w tym względzie przyjęli Bożą optykę. A jeśli tak się stanie, to wtedy inaczej będziemy przyjmować to wszystko, co nas tak często teraz spotyka. Jeżeli zrozumiemy, że sprawiedliwość Boga nie zawsze dokonuje się od razu, na gorąco – co wyglądałoby bardziej na zemstę niż sprawiedliwość – ale potrzebny jest czas, aby oddzielić plewy od ziarna i dopiero potem te plewy spłoną w nieugaszonym ogniu, to wtedy wytrwale będziemy podążać do świętości tą drogą, którą nas sam Jezus prowadzi, pośród trudów i przeciwności tego ziemskiego życia, a może nawet i czasami pośród brutalnych ataków i bolesnych prześladowań. I wówczas naprawdę w naszym życiu będą się spełniać te słowa: Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladuję was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie!

o. Jerzy Krupa CSsR – misjonarz, rekolekcjonista, aktualnie przebywający na placówce w Głogowie, a pochodzący z diecezji tarnowskiej. Prowadzi misje parafialne i rekolekcje w różnych częściach Polski.

31.10.22fs

Adoracja – medytacja. 1 listopada 2022 r.

Uroczystość Wszystkich Świętych

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst  (Mt 5, 1-12):
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. 2 Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami: «Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. 4 Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
5 Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. 6 Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. 7 Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. 8 Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. 9 Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
10 Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. 11 Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. 
12 Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami». 

Rozważam:
– Jestem z Jezusem na wzgórzu wśród ludzi słuchających Jego nauczania;
– jak wygląda moje słuchanie Jezusa w ciągu dnia?
– Jezus mówi do mnie: „Błogosławiony/a” – to tak jakby nie tylko mnie zapraszał, ale wierzył, że tak potrafię żyć;
– które z błogosławieństw jest najbliższe memu sercu, a które trudno mi przyjąć?
– a może uważam, że wg ośmiu błogosławieństw nie da się żyć we współczesnym świecie? Czy próbowałem?
– „Jezu, prowadź mnie drogą Twoich błogosławieństw!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

biblia

Adoracja – medytacja. 30 października 2022 r.

XXXI Niedziela Zwykła – C

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością… 

Czytam tekst (Łk 19, 1-10):
1 Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. 2 A [był tam] pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. 3 Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. 4 Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. 5 Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». 6 Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. 7 A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». 8 Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». 9 Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. 10 Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło».   

Rozważam:
– Idę razem z Jezusem i uczniami przez miasto i widzę…;
– dlaczego Jezus zatrzymał się przed drzewem, na którym siedział Zacheusz?
– dlaczego Zacheusz doświadczył daru obecności Jezusa w jego domu?
– dlaczego Zacheusza spotkała łaska nawrócenia?
– czy moje praktyki religijne wynikają z głębokiego pragnienia spotkania się z Jezusem?
– „Jezu, pozostań w domu mojego serca!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

22.10.22fs

…że nie jestem jak inni ludzie. XXX Niedziela Zwykła

XXX Niedziela Zwykła – C

Faryzeusz i celnik – dwa bieguny na świątynnej posadzce, gdzie człowiek przed Bogiem otwiera swoje serce. Który biegun jest mi bliższy? Oczywiście każdy z nas bez zastanowienia najprawdopodobniej odpowie, że ten drugi. I już sama taka odpowiedź powinna dawać do myślenia i pobudzić w nas refleksję czy aby przypadkiem w tej odpowiedzi nie ma jakiejś nutki pychy. Skoro tak szybko ustawiłem siebie w pozytywnym świetle, to może warto się nad tym zastanowić.

To właśnie faryzeusz – sam i według własnego osądu – postawił siebie na piedestale w odniesieniu do Boga. Jakże ten post i dziesięcina dawały mu poczucie bezpieczeństwa i pewności siebie. Niemal tak samo, jak nam daje takie poczucie codziennie odprawiana Msza święta i skrupulatnie – bez jakiejkolwiek opuszczonej godziny – odmawiany brewiarz. Czy jednak o to chodzi, abyśmy stając przed Bogiem „bili Go po oczach” swoimi prawdziwymi i domniemanymi zasługami?

Nie mam nic przeciw gorliwej modlitwie brewiarzowej i codziennie sprawowanej Eucharystii. Jako redemptorysta – za przykładem Świętego Założyciela i za wskazaniami naszego zakonnego prawodawstwa – jestem do w jakiś sposób szczególnie zobligowany do ciągłego zagłębiania się w Słowo Boże i Tajemnicę Eucharystii. Jednak obecność tych spraw w naszym życiu nie może mieć na celu zdobywania jakichś kolejnych punktów w oczach Bożych, aby w ostatecznym rozrachunku otrzymać zasłużoną nagrodę. Gdyby tak miało być, to bylibyśmy bliżsi dawnym przodownikom pracy, którzy wyrabiali 200 procent normy, aby zapunktować i osiągnąć z tego jakieś wymierne korzyści.

A tymczasem nasze wypełnianie kapłańskich obowiązków – codzienna Eucharystia, wierność Liturgii Godzin, czy też głoszenie Słowa Bożego na tak bardzo różnych odcinkach swojego zaangażowania i wiele innych czynności kapłańskich – ma nas prowadzić do jeszcze większej pokory przed Bogiem, tak jak przypomina dzisiaj starotestamentalny Mędrzec, mówiąc, że modlitwa pokornego przeniknie obłoki. A gdy tak się dzieje, to człowiek dzień po dniu dorasta i dojrzewa do pokory celnika – którego Jezus daje nam dziś za wzór – aby zamiast podkreślać swoje prawdziwe i domniemane zasługi, umieć stanąć w pokorze i mówić: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika.

o. Jerzy Krupa CSsR – misjonarz, rekolekcjonista, aktualnie przebywający na placówce w Głogowie, a pochodzący z diecezji tarnowskiej. Prowadzi misje parafialne i rekolekcje w różnych częściach Polski.

biblia

Adoracja – medytacja. 23 października 2022 r.

XXX Niedziela Zwykła – C 

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Łk 18, 9-14):
9 Jezus powiedział do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: 10 «Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. 11 Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: “Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. 12 Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”. 13 Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: “Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” 14 Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony».  

Rozważam:
– Wsłucham się uważnie w przesłanie tej przypowieści;
– kim jestem w niej, czyli w życiu – celnikiem, a może jednak faryzeuszem?
– spełniam praktyki religijne – z obowiązku, czy z przekonania?
– czy one tak naprawdę przechodzą przez moje serce?
– czy z nich wyrasta spojrzenie na siebie w prawdzie?
– czy z nich rodzi się moja miłość do bliźnich?
– „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu… 

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – pomocniczy ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

16.10.22fs

Modlitwa walczących. XXIX Niedziela Zwykła

XXIX Niedziela Zwykła – C
Wj 17, 8-13; Ps 121; Łk 18, 1-8

To, co narzuca się w pierwszej kolejności,
gdy słuchamy dziś Pana Boga
mówiącego do nas przez święte teksty Biblii,
to wezwanie do WYTRWAŁOŚCI na modlitwie.

O wytrwałej modlitwie mówi nam obraz Mojżesza
gorliwie wznoszącego wysoko ręce ku niebu
przez cały dzień, aż do zachodu słońca,
a tym bardziej przypowieść opowiedziana przez Jezusa,
o której sam Ewangelista Łukasz zaznaczył,
że jest o tym, by zawsze się modlić i nie ustawać.

Warto jednak zauważyć coś więcej…
Że dzisiejsze pouczenia dotyczące wytrwałej modlitwy
osadzone są w kontekście WALKI, OBRONY przed przeciwnikiem.

I Mojżesz wyciągał długo ręce ku niebu,
bo przyczyniało się to do przewagi
w WALCE jego ludu z przeciwnikiem – Amalekitami.
I Psalmista poucza o tym, że Pan jest pomocą,
że On czuwa i może UCHRONIĆ od zła wszelkiego.
I Jezus także łączy temat modlitwy
z obroną przed przeciwnikiem,
zapowiadając, że Bóg
tych, którzy dniem i nocą wołają do Niego,
prędko weźmie w OBRONĘ!

Widzę więc w tych Bożych pouczeniach
zaproszenie do wytrwałej, gorliwej modlitwy.
Ale z zaznaczeniem,
jaka ma być też TREŚĆ tej modlitwy.
I dobrze by było,
bym w końcu dał się przekonać,
że od wszystkich modlitw,
w których to ja próbuję przekonać Pana Boga
do moich planów i pomysłów
(a tak jest bardzo często w naszych modlitwach…),
ważniejsza jest taka modlitwa,
która jest wołaniem o pomoc w walce z przeciwnikiem,
o ochronę przed złem,
o obronę przed nieprzyjacielem – Szatanem,
bo walka z nim wciąż trwa!

Ks. Michał Łukasik – wikariusz parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Szymbarku.

biblia

Adoracja – medytacja. 16 października 2022 r.

XXIX Niedziela Zwykła – C

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Łk 18, 1-8):
1 Jezus opowiedział im też przypowieść o tym, że zawsze powinni modlić się i nie ustawać: 2 «W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. 3 W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: “Obroń mnie przed moim przeciwnikiem!” 4 Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: “Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, 5 to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie”». 6 I Pan dodał: «Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. 7 A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? 8 Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?»  

Rozważam:
– Jezus mówi w tej przypowieści jak należy się modlić;
– „zawsze” trzeba się modlić, a więc w każdej życiowej sytuacji;
– nigdy „nie ustawać”, tzn. nie zniechęcać się, gdy nie widać owoców modlitwy;
– „dniem i nocą” trzeba wołać do Boga – tak można się modlić aktami strzelistymi;
– powstaje jednak jedno istotne pytanie: Czy moja modlitwa wypływa z głębokiej wiary? Czy nie jest tylko modlitwą ust?
– „Jezu, przymnóż mi wiary!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

1 z 10

Wdzięczność odtrutką na narzekanie. XXVIII Niedziela Zwykła

XXVIII Niedziela Zwykła – C
Łk 17, 11-19

Głównym tematem dzisiejszej liturgii słowa jest wdzięczność.

„Wtedy wrócił do męża Bożego z całym orszakiem, wszedł i stanął przed nim, mówiąc: «Oto przekonałem się, że na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem! A teraz zechciej przyjąć dar wdzięczności od twego sługi!»” (2 Krl 5, 15).

„Za wszystko dziękujcie Bogu, taka jest bowiem wola Boża względem was w Jezusie Chrystusie” (werset przed Ewangelią; por 1 Tes 5, 18).

„Jezus zaś rzekł: «Czyż nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Czy się nie znalazł nikt, kto by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec?»” (Łk 11, 17-18).

Widzimy, że częstą przyczyną ludzkich cierpień jest niezadowolenie z rzeczywistości. Ludzie wybiegają swoimi pragnieniami poza to, co jest im dane, a przez to nie patrzą na życie realnie i stają się niezdolni do radości z tego, co jest. Żyjąc pragnieniami wchodzą w konflikt z własną rzeczywistością. Lekarstwem na to zgorzknienie jest wdzięczność.

Być wdzięcznym znaczy nie przyjmować rzeczy oczywistymi. Znaczy żyć logiką, która nieustannie podążą drogą od daru do Dawcy. Wdzięczność jest konieczna, ponieważ zasiewa w naszych sercach radość i jest odtrutką na narzekanie.

Bł. Henryk Suzo powtarzał, że narzekanie to modlitwa demonów. „Jeżeli narzekamy na czasy, w których przyszło nam żyć, to tak, jakbyśmy mówili Bogu: Ja wiem lepiej od Ciebie, co jest dla mnie dobre. Ja wiem lepiej od Ciebie, kiedy powinienem się urodzić. Narzekanie to brak wiary w to, że Bóg jest i działa w moim życiu, to jak mówienie do Wszechmocnego: „Ja wiem lepiej niż Ty, jaką drogą powinienem dojść do zbawienia”. Tam, gdzie w życiu pojawia się prawdziwa wiara, nie ma miejsca na narzekanie, gdyż za nią idzie nadzieja i miłość. Człowiek uczy się akceptować codzienność jako daną od Boga. I nawet w trudnych i bardzo niesprzyjających warunkach stara się zachować pokój i pogodę ducha. Narzekanie i roszczeniowe podejście do życia bierze się z pustki wewnętrznej, przeżywania życia bez Boga” (Krzysztof Pałys OP).

Niech nasze kapłańskie życie będzie miało kształt eucharystyczny. Nie tylko kształt ofiary, lecz również dziękczynienia. Niech będzie wypełnione wdzięcznością.

ks. Krzysztof Iwanicki – wikariusz parafii pw. Krzyża Świętego i MBNP w Tarnowie.

biblia

Adoracja – medytacja. 9 października 2022 r.

XXVIII Niedziela Zwykła – C

Proszę Ducha Świętego o światło dla umysłu i o napełnienie serca miłością…

Czytam tekst (Łk 17, 11-19):
11 Zmierzając do Jerozolimy Jezus przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. 12 Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka 13 i głośno zawołali: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!» 14 Na ich widok rzekł do nich: «Idźcie, pokażcie się kapłanom!» A gdy szli, zostali oczyszczeni. 15 Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, 16 upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. 17 Jezus zaś rzekł: «Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? 18 Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec». 19 Do niego zaś rzekł: «Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła

Rozważam:
– Wyobrażam sobie spotkanie Jezusa z trędowatymi;
– wołają: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami”;
– zostali oczyszczeni, ale tylko jeden „wrócił chwaląc Boga”;
– ileż razy Bóg uzdrowił mnie lub trudną sytuację, w której się znajdowałem!
– czy pamiętam o tych momentach i czy uwielbiam Boga nieustannie?
– „Jezu, bądź uwielbiony za wszystkie Twoje dary!”

Słucham w ciszy, co Jezus chce mi powiedzieć…
(tej części medytacji poświęcam najwięcej czasu)
– rozmawiam z Jezusem o moim życiu…

Dziękuję Jezusowi za Jego obecność, za Jego miłość i za łaski, którymi mnie obdarza.

Wychodzę z tego spotkania z sercem wypełnionym wdzięcznością. Niech ta wdzięczność nadaje ton mojemu życiu.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

„Panie, przymnóż mi wiary”. XXVII Niedziela Zwykła

XXVII Niedziela zwykła – C
Łk 17, 5-10

Warto ten tekst Ewangelii rozważyć w porównaniu do paralelnych perykop u św. Mateusza (17, 20) o uschnięciu drzewa figowego i (21, 21) o niezdolności uczniów do wypędzenia złego ducha.

Zapewne dziwi nas prośba Apostołów. Tekst ten znajduje się w rozdziale  siedemnastym, a więc już długo są oni razem z Jezusem. Tyle przecież czasu przeżyli Apostołowie ze swoim Mistrzem. Słuchali Go, patrzyli na to, co i jak robił, byli świadkami Jego cudów…, a więc powinna się już ukształtować w ich sercach mocna wiara. A jednak pada prośba: „Przymnóż nam wiary”. Mimo przekonywujących słów Jezusa – mówił przecież z mocą; mimo oczywistych uzdrowień, uwolnień od szatana i wskrzeszeń; mimo budzącej ogromny respekt postawy ich Mistrza, Apostołowie odczuwają słabość swojej wiary.

Przez pryzmat tego zachowania Apostołów popatrzę na historię mojego życia. Tak wiele ludzi modliło się o moje powołanie; przez dobrych kilka lat doświadczałem pięknej i głębokiej formacji w seminarium duchownym. W dzień święceń kapłańskich i potem w czasie uroczystości prymicyjnych byłem przekonany, że „zdobywam” świat. Tyle razy spotykałem się z Jezusem,  odprawiając Mszę świętą i przyjmując Go do mojego serca. Po tym wszystkim, a raczej dzięki temu wszystkiemu powinienem mieć tytaniczną wiarę! Czy tak jest? Może jednak rodzą się we mnie wątpliwości i to poważne? Może Msza święta stała się już jednym z wielu zajęć w moim kapłańskim dniu? Może zgodziłem się już w życiu duchowym na powierzchowności i przeciętność? Może rutyna stała się już dominującym stylem mojej posługi? Jeżeli proces duchowego rozwoju, począwszy od czasu studiów teologicznych a potem w pierwszych latach kapłańskiego życia, nie przechodził z rozumu do serca – bo wiara to sprawa serca (!) – to z powodu zaniedbania osobistej modlitwy rodzą się wątpliwości, budzą się rozterki, co w konsekwencji może doprowadzić do zachwiania wiary kapłana, a nawet do jej utraty.

Apostołowie w dzisiejszej Ewangelii podają nam, kapłanom, sposób umocnienia wiary, czy też odkrycia jej na nowo. Trzeba wołać z głębi serca: „Panie, przymnóż mi wiary”. Trzeba wołać codziennie aż Pan przyjdzie i napełni serce sobą do końca. Kapłan głęboko wierzący jest najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi! Jego modlitwa stanowi potężną siłę w konfrontacji ze złem, które atakuje jego samego i tych, którym duchowo towarzyszy. Modlitwa bezgranicznie wierzącego kapłana ma wymiar „ziarnka gorczycy”, co sprawia, że on „przesadza morwę” i „przenosi góry”.

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.