adoracja

Rekolekcje. Krótka historia i ich konieczność – ks. Tomasz Rąpała

„Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (1J 4,16).

Wielki Post jest czasem szczególnym, z tego tytułu, że wiele zależy od osobistego przygotowania się do doświadczenia Paschy Jezusa Chrystusa, do Świąt Wielkanocnych. Jedną z form są rekolekcje, które pozwalają na bardziej intensywne niż w codzienności wsłuchiwanie się w Słowo Boże, żeby w jego świetle zobaczyć realizm codzienności. Jakie słuchanie sercem, takie widzenie rzeczywistości.

Chciałbym, żebyśmy zatrzymali się na chwilę nad tym czym są rekolekcje (ich historii), następnie po co one są i wreszcie na co zwracać uwagę kiedy już w nich uczestniczymy.

Rekolekcje powinny trwać co najmniej trzy dni, natomiast dni skupienia od kilku godzin do najwyżej trzech dni. Rekolekcje obejmują zagadnienia dogmatyczno-moralno-duchowe. U ich podstaw stoi zawsze Słowo Boże, bowiem tylko w jego świetle możemy realnie widzieć naszą codzienność i jej cel, sens.. Ciekawe, na co zwraca uwagę ks. prof. Marek Chmielewski, że tylko w języku polskim jest rozróżnienie pomiędzy rekolekcjami a dniami skupienia. Można je odprawiać indywidualnie lub grupowo, samodzielnie albo pod czyimś kierownictwem.

Trochę historii

Rekolekcje i dni skupienia odprawiane przez wiernych, które były przeprowadzane regularnie sięgają XVI wieku. Miesięczne dni skupienie były początkowo formą ascezy zakonnej potem weszły do formacji kapłańskiej. Są dokumenty Piusa XII, Piusa X, Piusa XI, Pawła VI, Jana Pawła II. Na ten temat mówił także Benedykt XVI i Franciszek. Kiedy natomiast poznajemy teologię rekolekcji to ich początek upatrujemy w czasach biblijnych. Jaka jest zatem biblijna geneza rekolekcji? Otóż, prototypem rekolekcji i dni skupienia we współczesnym rozumieniu są praktyki pobożne, jakie uprawiali na pustyni w grotach skalnych patriarchowie i prorocy Starego Testamentu. Za pierwszą figurę szeroko rozumianych rekolekcji można uznać wyjście Abrahama z rodzinnych stron w nieznane, aby doświadczyć Boga (por. Rdz 12, 1-8). Kolejną postacią jest Mojżesz, który często przebywa na pustkowiu, jego przebywanie poza obozem w Namiocie Spotkania, gdzie rozmawiał z Bogiem. Natomiast teologicznym modelem współczesnych rekolekcji jest opis przebiegu zawarcia przymierza pomiędzy Bogiem a Izraelem na Synaju. Także prorok Eliasz ze swoją burzliwą historią życia i słynną sytuacją na Horebie, gdzie w „szmerze łagodnego powiewu” doświadcza bliskości Boga (por. 1 Krl 19,12-13). Mamy tutaj trzy elementy, które powinniśmy odnaleźć w każdych rekolekcjach:
a. Czterdziestodniowa wędrówka przez pustynię na górę Horeb – to symbol naszego życia.
b. Doświadczenie bliskości Boga, spotkanie z Nim, rozmowa.
c. Przyjęcie na nowo misji proroka.

Ks. prof. Marek Chmielewski zauważa, iż mamy tutaj pokazane etapy rekolekcji: pochylenie się nad życiem w świetle Słowa, spotkanie z Bogiem i umocnienie w powołaniu. Inną postacią będącą prawzorem rekolekcji to św. Jan Chrzciciel. Młodość spędził na pustyni, pokutował i modlił się (por. Mt 3, 1-5). Natomiast najbardziej zobowiązującym przykładem jest Jezus Chrystus. Trzydzieści lat życia ukrytego, czterdzieści dni pustyni, potem dopiero publiczna działalność. Odsyłam tutaj do bardzo dobrej książki Ks. Andrzeja Muszali pt. „Jak modlił się Jezus”. Warto zanurzyć się w stylu życia Jezusa, który często modlił się, nawiązując głęboką relację z Ojcem. Nie może przejść obok wobec postawy Apostołów, którzy po wniebowstąpieniu Jezusa czekają na zesłanie Ducha Pocieszyciela i razem z Maryją spędzili dziesięć dni w Wieczerniku na jednomyślnej i wytrwałej modlitwie (por. Dz 2, 12-14). Można zatem powiedzieć, że te „rekolekcje” przygotowały ich do odważnego głoszenia kerygmatu o zmartwychwstaniu Jezusa. Potem wybrano Macieja w miejsce Judasza (por. Dz 2, 15-26).

I tak praktyka skupienia, słuchania rozprzestrzeniała się w Kościele. Pojawiali się pustelnicy, głosiciele, do których ludzie przychodzili po słowo mądrości, aby oświetliło ich problemy i trudy życia. „Rekordzistą” był św. Szymon Słupnik Młodszy (+595 r.), który spędził na słupie 68 lat głosząc nauki.

Kamieniem milowym rozwoju praktyk rekolekcyjnych były ćwiczenia duchowe, które opracował św. Ignacy z Loyoli (+1556 r.). Warto zauważyć, że św. Siostra Faustyna wspomina w Dzienniczku około stu razy o swoich rekolekcjach i dniach skupienia. Trudno nie wspomnieć Ks. Franciszka Blachnickiego, który zapoczątkował 15-dniowe rekolekcje oazowe, które wychowały tysiące ludzi i pomogły niezliczonej ilości osób rozeznać życiowe powołanie.

Widzimy zatem, że rekolekcje wyrastają nie z doktryny, ale z wielowiekowego doświadczenia wierzących. Chrześcijanin, świecki i duchowny powinien mieć pragnienie wnikania w ten duchowy nurt poznawania Boga i poznawania siebie. Tylko tak można rozeznawać sens istnienia. Tylko Bóg przez Słowo powołuje do misji, która rozpoczyna się od spotkania Boga. Bez spotkania nie ma powołania! Jakie słuchanie takie spotkanie.

Po co rekolekcje?

Z rekolekcji nie możemy oczywiście uczynić celu życia duchowego. Ani one ani nawet modlitwa nie są celem życia duchowego! Są one bardzo ważnym środkiem nawiązywania bliskiej, zażyłej relacji z Chrystusem. W życiu chrześcijańskim nie chodzi tylko o to, żeby naśladować Jezusa, bo to za mało, ale żyć Jego uczuciami, kierować się dążeniami, którymi On się kierował. Rozeznania tego, czego chce Jezus nie dokonamy bez pustyni, bez rekolekcji. Dlatego tak bardzo ważne jest zadbanie o „kulturę” życia duchowego. Świecki czy duchowny, który nie pragnie rekolekcji i nie jest zafascynowany Bogiem, żyje sobą. W dzisiejszym świecie łatwo się zagubić. Kto gubi Boga, gubi siebie. Tacy ludzie tworzą klimat plotek, obmów i oczerniania drugich. Zagłuszanie Słowa Bożego przynosi w życiu gnuśność, niezadowolenie ze wszystkiego. Rekolekcje to czas nasycania się z samego źródła po to, żeby innych do niego prowadzić. Pamiętam jak w pewnej wspólnocie po rekolekcjach ktoś do mnie podchodzi i mówi: „Ojcze, wszyscy się do siebie uśmiechają”. To piękny owoc przemiany serc. Opowiadała kobieta po ośmiodniowych rekolekcjach lectio divina, że po piętnastu latach życiowego dramatu zobaczyła, że kwitną kwiaty, usłyszała śpiew ptaków… Przez te lata – jak wspomina – „byłam jak w grobie”, zupełnie bez życia. Podczas rekolekcji doświadczyła mocy Słowa, Eucharystii i długich adoracji Pana Jezusa. Pamiętam świadectwo kapłana, który opowiadał, że otrzymał nowe życie, sens posługi. Rozważanie Słowa, adoracja stały się odnową. Mam w pamięci wiele osób, którym towarzyszyłem podczas rekolekcji, które z dnia na dzień odzyskiwały siły. To są cuda, które dzisiaj widzimy na własne oczy.

Koncentracja na…

Na Panu Jezusie! Dopóki dajemy formować się Jezusowi, szukamy Go, dotąd życie ma smak! Stracić Jezusa to przestać żyć. Ojciec, matka, kapłan muszą być dzisiaj odważnymi pasterzami w swoim powołaniu, którzy prowadzą innych pewną ręką do Jezusa i z Jezusem. Nie można prowadzić drugiego człowieka z odpowiedzialnością dokądkolwiek… Jan Paweł II pisał w Novo millenio ineunte o „nowym głodzie modlitwy” (nr 33). I ten głód ujawnia się poprzez coraz większe zainteresowanie się rekolekcjami. Zapotrzebowanie na czas „pustyni” jest coraz głębszy.

Na co zwracać uwagę? Życie duchowe ma swoją dynamikę, każdy ma swoje tempo odkrywania bliskości Boga. Na pewno bardzo ważna jest wierność w dbaniu o serce. „Ślepy ślepego prowadzić nie może, bo obaj w dół wpadną” (por. Mt 15,14). Trzeba od siebie wymagać. Jakże ważne jest mieć stałego spowiednika, kierownika duchowego do końca życia.
Podczas rekolekcji trzeba zwrócić uwagę na ciszę. Ona nie jest dla samej siebie. Ale jest to „teren” do słuchania Słowa. Kto nie potrafi milczeć znaczy, że ucieka od siebie, prowadzi taki tryb życia, że przestaje mieć kontakt z sobą i z Bogiem. Kto nie słyszy Boga, nie usłyszy siebie w prawdzie. Rekolekcji nie zaczynamy od słuchania problemów, bo wtedy na nich rekolekcje zakończymy… To nie wynika z naszej złej woli, ale z bezradności. Trzeba zająć się Bogiem, być z NIM. A On zajmie się nami. Uwierzyć, że Bóg najlepiej czyta moje życie; radości i problemy, lęki, frustracje, niepokój. Powierzać to Bogu.

Ważne jest również, żeby umieć wyjść z rekolekcji. One nie są całą naszą duchowością! To jest czas wyjątkowy. Ale „za chwilę” jest codzienność. Bez codzienności popadlibyśmy w jakiś chorobliwy angelizm i spirytualizm, a to jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i zmysłem zdrowej wiary. Jeśli pojawia się lęk w obliczu rozpalonych pragnień podczas rekolekcji oznacza, że popadamy w złe patrzenie na codzienność jako na konkurencję pustyni. A rekolekcje są po to, żeby odważniej i głębiej widzieć codzienność życia. Pan Bóg kocha naszą codzienność i relacja z Nim realizuje się przede wszystkim w niej, pośród zwykłych spraw.

Rekolekcje to łaska dana nam z myślą o codzienności. Pan Bóg podczas rekolekcji daje nam zobaczyć to, czego nie potrafimy zobaczyć w codzienności. Jeśli zasmakujemy pustyni, będziemy jej szukali pośród tego, co powszednie. To właśnie codzienność jest drogą, wezwaniem, żeby żyć „bardziej”, „więcej”. Jeśli chcielibyśmy jednym skokiem, jedną modlitwą, jednymi rekolekcjami osiągnąć „więcej” – to nic z tego nie będzie. Liczy się wierność i stałość.

Zapraszam do Centrum Formacyjno – Rekolekcyjnego ARKA w Gródku nad Dunajcem. Na naszej stronie jest wiele propozycji dla każdego. https://cfr-arka.pl/rekolekcje.html
Zapraszam do dobrego przeżywania rekolekcji parafialnych, do słuchania SERCEM Słowa Bożego. To przynosi wielkie owoce w życiu osób, które noszą w sobie pragnienie Boga a przez to życia pełnego, sensownego.

Ks. dr Tomasz Rąpała – kapłan diecezji tarnowskiej, rekolekcjonista CFR ARKA w Gródku nad Dunajcem, współpracuje z Centrum Formacji Duchowej salwatorianów w Krakowie. Pełnił posługę wikariusza w czterech parafiach a także ojca duchownego w WSD w Tarnowie. Uczestnik warsztatów egzegetyczno-archeologicznych szkoły DABAR (Rzeszów) w Izraelu i Palestynie oraz wyspie Patmos; szkoły kierowników duchowych i rekolekcjonistów w eremie benedyktynów-kamedułów San Giorgio w Rocca di Garda.

Udostępnij

Comments are closed.