27.12.22fs2

Czuwajcie i bądźcie gotowi. I Niedziela Adwentu

I Niedziela Adwentu – A 

Któryż to już raz w naszym życiu wchodzimy w czas Adwentu, ażeby przygotowywać swoje serca na przyjęcie Jezusa, który ponad dwadzieścia wieków temu przyszedł na tę ziemię po to, by człowiekowi otworzyć drogę do nieba, zamkniętą przez nasz ludzki grzech. I któryż to już raz przychodzi nam słuchać tego wezwania, które stawia przed nami Boże Słowo – Czuwajcie i bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie!

Adwent historyczny – który obfitował w takie i podobne wezwania proroków do przygotowania na przyjście Zbawiciela – wypełnił się przed wiekami i na naszą ziemię w oznaczonym czasie przyszedł obiecany Zbawiciel. Bóg zesłał swego Syna, zrodzonego z niewiasty wtedy, kiedy już nadeszła pełnia czasów. A zesłał tego Syna po to, aby wszyscy ludzie mogli postępować w światłości Pańskiej – jak poucza nas dzisiaj Prorok Izajasz.

Adwent liturgiczny – który dzisiaj uroczyście rozpoczynamy – ma nam o tym wszystkim przypominać i uświadamiać nam tę ważną prawdę. To właśnie teraz – a owo teraz trwa już ponad dwa tysiące lat – nadeszła dla nas godzina powstania ze snu. Posunęła się ta straszliwa noc panowania zła i grzechu nad całą ludzkością, a przybliżył się dzień Chrystusowego zwycięstwa. Dzięki temu mamy istotny powód, aby żyć przyzwoicie jak w jasny dzień i czynić nieustanne wysiłki, żeby tak się właśnie działo w naszym życiu. Okres Adwentu do tego nas nastraja, a Bóg do tego nas wzywa i zaprasza w tym właśnie okresie.

I wreszcie ten adwent eschatologiczny – na który jasno dzisiaj wskazuje nam to Chrystusowe wezwanie: Czuwajcie i bądźcie gotowi! – przypomina nam wszystkim tę prawdę, że przecież ciągle jesteśmy w drodze. Nie możemy zatem stanąć w miejscu, nie możemy pozwolić, aby jakiekolwiek sprawy trwale nas zatrzymywały w objęciach tej ziemskiej rzeczywistości, która jest tylko czasowa i tak szybko przemija. Jakże wielu ludzi zdaje się dziś tego nie dostrzegać. Żyją zanurzeni po czubek głowy w tej przemijającej rzeczywistości – tak, jakby to ziemskie życie miało się nigdy nie skończyć i nie czekała nas śmierć, sąd Boży i niekończąca się wieczność. A przecież po to był ten pierwszy i po to jest ten drugi adwent, abyśmy do tej wieczności mieli otwartą bramę i przez tę otwartą bramę mogli tam wejść.

Ludzie współcześni tak często tego dziś nie rozumieją, albo nie chcą tego zrozumieć. Ale, aby o tym skutecznie ich przekonywać, to sami najpierw musimy to rozumieć i dawać temu rozumieniu czytelne świadectwo.

o. Jerzy Krupa CSsR – misjonarz, rekolekcjonista, aktualnie przebywający na placówce w Głogowie, a pochodzący z diecezji tarnowskiej. Prowadzi misje parafialne i rekolekcje w różnych częściach Polski.

31.10.22fs2

Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają. Uroczystość Wszystkich Świętych

Uroczystość Wszystkich Świętych

Niejednemu z nas bardzo mocno ciążą zapewne ciągłe ataki na Kościół, a zwłaszcza na jego pasterzy, których od wielu już lat jesteśmy świadkami. I może rodzi się w nas niechęć do tych, co nas z taką nienawiścią opluwają i gdyby mogli, to kto wie, czy nie posunęliby się jeszcze dalej. A może nawet rodzi się w nas pragnienie odwetu czy chęć wymierzenia sprawiedliwości tym, którzy dzisiaj na wszelki sposób usiłują nas poniżyć, zdyskredytować nasze wysiłki i wmówić ludziom, że to oni mają rację, bo w swoich poglądach są nowocześni, a my jesteśmy zacofani. I może nawet czasami żal do Pana Boga mamy, że jakoś mocniej nie zainterweniuje, aby nie dopuścić do tego, że bezbożnicy triumfują i odnoszą kolejne „sukcesy” w swojej walce z głosicielami Ewangelii.

A tymczasem Jezus wskazuje nam zupełnie inną perspektywę. Jest to perspektywa drogi, która prowadzi nas do świętości czyli po prostu prowadzi nas do nieba. Tę właśnie drogę wskazuje dzisiaj Jezus – w kontekście Uroczystości Wszystkich Świętych – używając jako klucza tego jednego szczególnego słowa: Błogosławieni I kiedy wymienia poszczególne cnoty, które sprawiają, że kogoś, kto w tych właśnie cnotach się ćwiczy i w nich wzrasta, można nazwać błogosławionym, dodaje jeszcze coś, co jest od nas w jakiś sposób niezależne, co przychodzi niejako z zewnątrz, od innych, ale od nas zależy, jak to przyjmiemy i czy potrafimy się zgodzić na taką perspektywę –Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladuję was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu.

Taka perspektywa po ludzku może nie jest zbyt zachęcająca, ale Jezus chce, abyśmy nie patrzyli na to wszystko tylko i wyłącznie po ludzku, lecz abyśmy w tym względzie przyjęli Bożą optykę. A jeśli tak się stanie, to wtedy inaczej będziemy przyjmować to wszystko, co nas tak często teraz spotyka. Jeżeli zrozumiemy, że sprawiedliwość Boga nie zawsze dokonuje się od razu, na gorąco – co wyglądałoby bardziej na zemstę niż sprawiedliwość – ale potrzebny jest czas, aby oddzielić plewy od ziarna i dopiero potem te plewy spłoną w nieugaszonym ogniu, to wtedy wytrwale będziemy podążać do świętości tą drogą, którą nas sam Jezus prowadzi, pośród trudów i przeciwności tego ziemskiego życia, a może nawet i czasami pośród brutalnych ataków i bolesnych prześladowań. I wówczas naprawdę w naszym życiu będą się spełniać te słowa: Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladuję was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie!

o. Jerzy Krupa CSsR – misjonarz, rekolekcjonista, aktualnie przebywający na placówce w Głogowie, a pochodzący z diecezji tarnowskiej. Prowadzi misje parafialne i rekolekcje w różnych częściach Polski.

22.10.22fs

…że nie jestem jak inni ludzie. XXX Niedziela Zwykła

XXX Niedziela Zwykła – C

Faryzeusz i celnik – dwa bieguny na świątynnej posadzce, gdzie człowiek przed Bogiem otwiera swoje serce. Który biegun jest mi bliższy? Oczywiście każdy z nas bez zastanowienia najprawdopodobniej odpowie, że ten drugi. I już sama taka odpowiedź powinna dawać do myślenia i pobudzić w nas refleksję czy aby przypadkiem w tej odpowiedzi nie ma jakiejś nutki pychy. Skoro tak szybko ustawiłem siebie w pozytywnym świetle, to może warto się nad tym zastanowić.

To właśnie faryzeusz – sam i według własnego osądu – postawił siebie na piedestale w odniesieniu do Boga. Jakże ten post i dziesięcina dawały mu poczucie bezpieczeństwa i pewności siebie. Niemal tak samo, jak nam daje takie poczucie codziennie odprawiana Msza święta i skrupulatnie – bez jakiejkolwiek opuszczonej godziny – odmawiany brewiarz. Czy jednak o to chodzi, abyśmy stając przed Bogiem „bili Go po oczach” swoimi prawdziwymi i domniemanymi zasługami?

Nie mam nic przeciw gorliwej modlitwie brewiarzowej i codziennie sprawowanej Eucharystii. Jako redemptorysta – za przykładem Świętego Założyciela i za wskazaniami naszego zakonnego prawodawstwa – jestem do w jakiś sposób szczególnie zobligowany do ciągłego zagłębiania się w Słowo Boże i Tajemnicę Eucharystii. Jednak obecność tych spraw w naszym życiu nie może mieć na celu zdobywania jakichś kolejnych punktów w oczach Bożych, aby w ostatecznym rozrachunku otrzymać zasłużoną nagrodę. Gdyby tak miało być, to bylibyśmy bliżsi dawnym przodownikom pracy, którzy wyrabiali 200 procent normy, aby zapunktować i osiągnąć z tego jakieś wymierne korzyści.

A tymczasem nasze wypełnianie kapłańskich obowiązków – codzienna Eucharystia, wierność Liturgii Godzin, czy też głoszenie Słowa Bożego na tak bardzo różnych odcinkach swojego zaangażowania i wiele innych czynności kapłańskich – ma nas prowadzić do jeszcze większej pokory przed Bogiem, tak jak przypomina dzisiaj starotestamentalny Mędrzec, mówiąc, że modlitwa pokornego przeniknie obłoki. A gdy tak się dzieje, to człowiek dzień po dniu dorasta i dojrzewa do pokory celnika – którego Jezus daje nam dziś za wzór – aby zamiast podkreślać swoje prawdziwe i domniemane zasługi, umieć stanąć w pokorze i mówić: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika.

o. Jerzy Krupa CSsR – misjonarz, rekolekcjonista, aktualnie przebywający na placówce w Głogowie, a pochodzący z diecezji tarnowskiej. Prowadzi misje parafialne i rekolekcje w różnych częściach Polski.

28.08.22

Kto się wywyższa, będzie poniżony. XXII Niedziela Zwykła

XXII Niedziela Zwykła – C

Nauczanie Jezusa zawarte w dzisiejszej Ewangelii to przykład kolejnych Jego wskazówek, które w naszych czasach stają w poprzek obowiązującej mentalności. Mówienie  o pokorze, o zajmowaniu ostatnich miejsc, czy też o konieczności uniżenia w relacjach międzyludzkich, aby zyskać jakieś dodatkowe punkty w relacjach z Bogiem, nie mieści się w sposobie myślenia większości współczesnych ludzi. Ktoś, kto tak próbuje postępować w dzisiejszej mentalności może zyskać raczej opinię mięczaka i nieudacznika niż kogoś, kto miałby być przykładem dla innych.

Jezus zaś mówi jasno i wyraźnie, a Jego słowa rozpruwają współczesną mentalność, niby ostry, obosieczny miecz: Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. Dla współczesnych mędrców – a może raczej mądrali – słowa takie są po prostu nie do przyjęcia. Przecież – w dzisiejszej obiegowej opinii – powinno być całkiem odwrotnie! Trzeba rękami i nogami wpychać się na piedestał. Trzeba za wszelką cenę rozpychać się łokciami, aby do czegoś dojść, coś osiągnąć, zrobić karierę i jakoś ustawić się w tym życiu.

Byłoby jeszcze pół biedy, gdyby takie myślenie było obecne w życiu i postępowaniu tych, którzy Jezusa nie znają albo żyją z dala od Niego. Problem w tym jednak, że w wielu wypadkach takie myślenie kieruje postępowaniem tych, którzy mienią się uczniami Jezusa, a także i nawet – o zgrozo – tych, których Jezus wybrał, aby szli za nim drogą powołania kapłańskiego czy zakonnego. Jak wiele nieraz jest w nas pychy, jak wiele chęci dominowania nad innymi, jak wiele dążenia do tego, by zajść wyżej, osiągnąć więcej, zdobyć lepsze miejsce w hierarchii, wie tylko Bóg i nasze sumienie, o ile jeszcze nie została stępiona jego wrażliwość.

A Jezus mówi wyraźnie: Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. A w innym znanym miejscu – piętnując myślenie i układy tego świata – przestrzega swoich uczniów: Nie tak będzie między wami! I być może po to dopuszcza tak wiele różnych upokorzeń, które tak boleśnie nas dzisiaj dotykają, aby jakoś pomóc nam wszystkim przejrzeć na oczy i uświadomić sobie, że droga pychy i wywyższania się nad innych zawsze prowadzi donikąd. Bo przecież Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornych łaskę daje.

o. Jerzy Krupa CSsR – misjonarz, rekolekcjonista, aktualnie przebywający na placówce w Głogowie, a pochodzący z diecezji tarnowskiej. Prowadzi misje parafialne i rekolekcje w różnych częściach Polski.

kaplangodnosc

Byśmy zdobyli mądrość serca. XVIII Niedziela Zwykła

XVIII Niedziela Zwykła – C

Mądrość jest taką kategorią, która często wymyka się naszemu ludzkiemu sposobowi rozumowania. W powszechnym mniemaniu większości współczesnych ludzi mądry to ten, kto posiada jakiś stopień naukowy. Mądry to ten, kto do czegoś doszedł w życiu – jak to się modnie mówi – osiągnął sukces. Mądry kojarzy się dziś z kimś, kto potrafi się ustawić w życiu i nie jest zmuszony do klepania biedy. Mądry to również ten, kto na wszelkie sposoby używa tego życia i nie przejmuje się zbytnio staromodnymi zakazami, wynikającymi z Dekalogu, który już się przeżył i nie odpowiada na zapotrzebowania współczesnego świata.

Jakże inne jest spojrzenie, które proponuje nam Jezus. Jego słowa – Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy, komu wiec przypadnie to, co przygotowałeś? – wskazują nam jasno jaka jest perspektywa prawdziwej mądrości. Prawdziwa mądrość – która ma swoje źródło w Bogu i Jego Mądrości – nie zatrzymuje swojego spojrzenia tylko na tym, co doczesne. Prawdziwa mądrość doskonale wie, że skoro tysiąc lat w oczach Boga jest jak dzień wczorajszy, który minął, to oznacza, że swoich wysiłków nie można koncentrować jedynie na tym, co ziemskie i przemija, ale swoimi dążeniami trzeba sięgać o wiele dalej i starać się być bogatym przed Bogiem.

Jest to ważne dlatego, że nasze doświadczenie wyraźnie pokazuje nam, jak kruche jest ludzkie życie. Wystarczy przecież jakaś choroba, wystarczy jeden mały zawał czy udar, wystarczy jakiś nieszczęśliwy wypadek i choćby człowiek miał nie wiadomo jak wiele dóbr i nie wiadomo jak dużo osiągnął na tej ziemi, wszystko to nic nie znaczy. W takiej sytuacji wszystko okazuje się marnością nad marnościami, a człowiek staje przed Bogiem zupełnie z niczym i jeśli nie starał się być bogatym przed Bogiem, może się okazać, że na własne życzenie przegrał swoje życie, a może i swoją wieczność, a to wcale nie jest mądre.

Prawdziwa mądrość serca – o której mówi nam dzisiaj Psalmista – nie oznacza również, że ktoś będzie całkowicie bierny tu, w ziemskim życiu i nie weźmie odpowiedzialności za materialną stronę tego życia, żyjąc w lekkomyślnym przeświadczeniu, że skoro ten materialny świat przemija, to nie ma sensu czynić w tym kierunku jakichś większych wysiłków. Gdyby ktoś tak myślał, to by oznaczało, że ignoruje ważną część nauczania Jezusa, który wyraźnie mówi o naszej odpowiedzialności za siebie i innych, za rozwój swoich talentów, za swoje życie i zdrowie, które jakkolwiek jest ulotne i przemijalne, to jednak jest wielkim darem Boga i On pragnie, abyśmy – póki żyjemy na tym świecie – odpowiedzialnie wypełniali te zadania, które Ona sam nam wyznacza.

W naszym kapłańskim życiu ta mądrość serca ma szczególne znaczenie. A dzieje się tak dlatego, że jesteśmy na przysłowiowym świeczniku i pójście w jakąkolwiek skrajność w tym względzie naraża nas mocno na surową nieraz krytykę. Niedobrze jest, kiedy przywiązujemy zbyt wielką wagę do spraw materialnych, rozmaitych budów, remontów i wszystkiego, co jest z tym związane, bo otrzymujemy opinię materialistów, którzy tylko wołają o pieniądze. Ale równie niedobrze by było, gdybyśmy te sprawy permanentnie zaniedbywali w przekonaniu, że to wszystko marność i nie należy do tego przywiązywać większej wagi. Wtedy ludzie uznaliby nas za niezaradnych życiowo i powiedzą, że marnujemy dobra materialne, na które inni nieraz z wielkim wysiłkiem pracowali.

Prawdziwa mądrość polega więc na tym, aby nie zaniedbywać spraw i rzeczy doczesnych, ale nie tracić nigdy z oczu perspektywy wieczności, której żadne dobra tego świata nie mogą nam przysłonić. Jak to zrobić? Po ludzkie wydaje się to niewykonalne! Zostaje tylko Bóg, który mocą Ducha Świętego potrafi nas poprowadzić właściwą drogą. Dlatego nie ustawajmy nigdy w naszych modlitwach, prosząc Bożego Ducha, byśmy zdobyli mądrość serca.

o. Jerzy Krupa CSsR – misjonarz, rekolekcjonista, aktualnie przebywający na placówce w Głogowie, a pochodzący z diecezji tarnowskiej. Prowadzi misje parafialne i rekolekcje w różnych częściach Polski.

bp4

Jesteś kapłanem, tak jak Melchizedek. Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej

Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej – C

Dla nas, kapłanów, ta dzisiejsza Uroczystość ma szczególne znaczenie i wszystkie nasze przeżycia z tym związane mają wielki wpływ na naszą wiarę i na nasze życie. A to dlatego, że Ciało i Krew Pańska, którą czcimy w tej Uroczystości, przechodzą przez nasze ręce i naszymi słowami każdego dnia przywołujemy Jezusa w chlebie i winie na ten świat. I do każdego z nas Pan Bóg zwraca się słowami refrenu dzisiejszego psalmu responsoryjnego – Jesteś kapłanem tak, jak Melchizedek.

To prawda, że te słowa w pierwszym rzędzie dotyczą naszego Mistrza – Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana, którego przed tygodniem uczciliśmy nawet osobnym świętem. Jednak nasze kapłaństwo jest kapłaństwem Chrystusowym, a bez Niego nie istnielibyśmy jako kapłani. Dlatego to wszystko, co Słowo Boże mówi nam o tym Jedynym i Wiecznym Kapłaństwie naszego Mistrza, dotyczy również w jakiś sposób każdego z nas.

Ten fakt, że Melchizedek wszedł kiedyś w dzieje tego świata jako figura i obraz Chrystusowego kapłaństwa, też nie jest przecież przypadkiem. Bowiem już u zarania historii zbawienia – na starożytnym etapie tejże historii – Bóg postawił tego człowieka na drodze Abrahama, który wracał ze zwycięskiej wyprawy wojennej. A chleb i wino, które Melchizedek – kapłan Boga Najwyższego – złożył wtenczas w ofierze, z woli samego Jezusa po wielu, wielu wiekach zostały podniesione do wielkiej godności materii Najświętszego Sakramentu.

I ten Sakrament – po zwycięskiej walce naszego Zbawiciela – został nam dany jako Dar Ofiarny, w którym zamknięta jest zbawcza Ofiara Jezusa. Zwycięstwo Jezusa miało o wiele większe znaczenie, niż tamtejszy, dawny triumf Abrahama, bo zwycięstwo Abrahama ocaliło tylko jeden naród, a zwycięstwo Jezusa ocaliło całą ludzkość. I tak oto po dzień dzisiejszy – ale tak będzie do końca wieków – Pamiątka tej zwycięskiej i zbawczej Jezusowej Ofiary dzieje się na ołtarzach we wszystkich kościołach całego świata. A dzieje się przez nasze kapłańskie ręce oraz  nasze kapłańskie usta, bo tak właśnie chciał Jezus. I każdy z nas – kapłan na wzór Melchizedeka – sprawuje tę Jezusową Najświętszą Ofiarę za zbawienie swoje i innych ludzi.

A skoro tak, to nasza relacja z Jezusem Eucharystycznym musi być szczególną relacją, której nie można porównać z niczym innym. A tę relację budujemy i umacniamy wtedy, kiedy pobożnie i z wiarą sprawujemy codzienną Eucharystię. Tę relację budujemy i umacniamy przez częstą i regularną spowiedź, aby zawsze mieć swoje serce przygotowane na przyjęcie Jezusa  w Eucharystii. Tę relację budujemy i umacniamy również i wtedy, kiedy z wiarą nawiedzamy i adorujemy Jezusa w Najświętszym Sakramencie, który pozostał nami po wszystkie dni, aż do skończenia świata, a którego św. Alfons Liguori nazywa więźniem miłości, bo z miłości do nas pozwolił się zamknąć w tabernakulum, aby być jak najbliżej człowieka.

Niech zatem ta dzisiejsza Uroczystość Bożego Ciała pomoże nam jeszcze bardziej umiłować Jezusa Eucharystycznego i jeszcze mocniej do Niego przylgnąć, abyśmy na tak wielką miłość Jezusa choć w niewielkim stopniu odpowiadali swoją miłością.

o. Jerzy Krupa CSsR – misjonarz, rekolekcjonista, aktualnie przebywający na placówce w Głogowie, a pochodzący z diecezji tarnowskiej. Prowadzi misje parafialne i rekolekcje w różnych częściach Polski.