kapłan_słowo

Effatha. XXXII Niedziela Zwykła

XXIII Niedziela Zwykła – B
Mk 7, 31-37

Jezus kontynuuje swoją działalność poza granicami Izraela. Przemierza  region Dekapolu. Ludzie przyprowadzają do Niego głuchoniemego, prosząc go, aby na niego włożył ręce, co jest równoznaczne z oczekiwaniem jego uzdrowienia. Charakterystyczne są okoliczności tego czynu. Jezus „wziął go na bok osobno od tłumu”, a potem „spojrzawszy w niebo, westchnął”. Dopiero po tych czynnościach wypowiedział słowo: Effatha. Ta forma jest trybem rozkazującym od aramejskiego czasownika petah, tzn. „otworzyć”. A zatem Jezus rzekł do głuchoniemego: „otwórz się”. Uzdrowiony mógł normalnie słyszeć i prawidłowo mówić.

Czynności Jezusa mają charakter znaków sakramentalnych: otwierają uszy i rozwiązują język. Słowa i gesty Jezusa prowadzą o oczekiwanego uzdrowienia, ale nie same z siebie, lecz dlatego, że Jezus czyni to w zjednoczeniu ze swoim Ojcem, czego znakiem był Jego wzrok wzniesiony do nieba. Dziś przez Ducha Świętego prowadzi Jezus w Kościele dzieło uzdrowienia i zbawienia.

W roku 2012 diecezja koszalińsko-kołobrzeska przeżywała rekolekcje z okazji 40 rocznicy jej powstania. Jej obchodom nadawali ton charyzmatyczni misjonarze z Brazylii. Biskup Edward Dajczak, ordynariusz tej diecezji, dał takie świadectwo: „Ojciec Antonello położył mi ręce na głowę i doświadczyłem spoczynku w Duchu Świętym. Poczułem ciepło, błogość i niezwykłą obecność Boga. Tak, mówię to głośno i tak chcę o tym mówić”. Przy tym wyraził przekonanie, że „Kościół musi odzyskać świeżość ducha”. Wszyscy kapłani byli zaproszeni do udziału w tych rekolekcjach, które odbywały się na stadionie. Biskup opowiadał, że „w jednym z dekanatów księża chórem potwierdzali, że w niedzielę zupełnie inaczej mówiło im się kazanie. Jeden z nich powiedział: ‘trzymam tę kartkę… aż wreszcie się zdenerwowałem. Co ja mówię. Wczoraj przeżyłem cuda, a ja tu coś z kartki czytam’. Odłożył kartkę i zobaczył, jak ludzie podnoszą głowy w kościele i zaczynają go uważniej słuchać. Inny ksiądz napisał mi tak: ‘w parafii, gdzie pracuję, powiedziano mi: ksiądz jest jakiś inny, ma takie żywe, płonące oczy.’ I kończy: ‘niech Ksiądz Biskup modli się, by mi nie przeszło’ (por. GN 22/2012)”.

Aby taka przemiana mogła się dokonać, konieczne jest owo ewangeliczne usunięcie się „na bok osobno od tłumu” (chociaż na rekolekcjach często ma to miejsce we wspólnocie) oraz „spojrzenie w niebo”, czyli osobiste, głębokie spotkanie z Jezusem w Duchu Świętym, w modlitewnej ciszy. Czy nie doświadczamy naszej „ślepoty i głuchoty” w konfrontacji z coraz bardziej laicyzującym się światem? W ciszy można słyszeć i widzieć coś, czego nie można usłyszeć i zobaczyć w żadnym innym miejscu i w żaden inny sposób.

Duch Święty pragnie także w moim życiu prowadzić swoje dzieło. Jakie dzieło? Tego jeszcze nie wiem, ale na pewno na moją miarę i to o wiele większą niż to mi się teraz wydaje. Muszę mu wreszcie tak naprawdę otworzyć moje serce, a On przyjdzie i obdarzy mnie swoim życiem w obfitości; życiem, którego dotychczas blokowała moja rutyna, moja powierzchowność, moja zgoda na przeciętność. Może dlatego duchowy potencjał mojego kapłaństwa jeszcze się nie wyzwolił – w pełni.

Effatha!

Ks. dr Roman Stafin – pomocniczy ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

 

Udostępnij

Comments are closed.