7.05.23fb

Wolność od lęku. V Niedziela Wielkanocna

V Niedziela wielkanocna – A
J 14, 1-12

„Niech się nie trwoży serce wasze” – tak zaczyna Jezus głosić dzisiaj naukę swoim uczniom; głosi ją także mnie: „Niech się nie trwoży serce twoje, kapłanie”. A ja tak często – może nawet ciągle? – czegoś się lękam, czegoś się boję, coś mnie niepokoi: że nie poradzę sobie z tą klasą, że nie dogadam się z proboszczem/wikarym, że tym kazaniem nie dotrę do ludzi, że temu zagubionemu człowiekowi nie potrafię pomóc, że od tej mojej dolegliwości ciała już się nie uwolnię, że z tego nałogu już nie ma wyjścia, itd.

„Wierzycie w Boga? I we mnie wierzcie!” – tym pytaniem i zarazem stwierdzeniem Jezus podaje sposób na wolność od wszelkich lęków, obaw i niepokojów. To wiara w Niego, Jezusa, Syna Bożego, a przez Niego w Ojca daje prawdziwą wolność. Czy mnie rzeczywiście daje?

„Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze mnie nie poznałeś?” Czy ja, kapłan, powołany przez Chrystusa, znam mojego Mistrza? Gdyby tak teraz Jezus przyszedł na ziemię, czy nie zrobiłby mi wyrzutu: „Kapłanie, mój synu, jeszcze mnie nie poznałeś?” I może miałby rację dziś, po dwudziestu, trzydziestu, i więcej latach mojego kapłańskiego życia. Mój duchowy rozwój może się dokonywać tylko przez coraz lepsze poznawanie Jezusa Chrystusa, Jego życia i Jego nauki, czyli przez głęboką medytację Ewangelii.

Postanawiam: Codziennie wieczorem spędzę przed Najświętszym Sakramentem przynajmniej pół godziny z Ewangelią w ręku. Jest wielu kapłanów, którzy doświadczyli, że już po kilku miesiącach tej systematycznie sprawowanej praktyki, mogli odczuć duchowe „odświeżenie” i w konsekwencji zmianę myślenia, wartościowania, oceniania spraw i ludzi, jakości podejmowanych decyzji; kapłan wtedy staje się po prostu coraz bardziej wolny od tego wszystkiego, czego dotychczas się lękał, co go obciążało i zarazem osłabiało ewangeliczny „smak” jego posługi.

„Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których ja dokonuję” – czy kiedykolwiek chociaż delikatnie przemknęła mi myśl, że to jest możliwe? A może te słowa dotychczas zostawiałem zawsze – i szybko – z niedowierzaniem? To, co Jezus powiedział jest naprawdę możliwe! W jaki sposób? Następne pytanie: Jakie było największe dzieło, którego Jezus dokonał? Odpowiedź: Wypełnienie woli Ojca. I ja mogę zrobić to samo. Trwając codziennie przed Jezusem, Synem Bożym, obecnym w Najświętszym Sakramencie, będę poznawał wolę Ojca wobec mnie i będę zarazem czerpał siłę, aby wykonać to wszystko, co On wobec mnie zamierzył. Poznawanie i wypełnianie woli Bożej daje prawdziwą wolność od ludzkich niepokojów, obaw i lęków, które moje kapłańskie serce – w stylu tego świata –chcą opanować.

Jak powinienem przeżywać chwile z Jezusem, sam na sam? Każdy z nas będzie to czynił na swój sposób, jedyny i niepowtarzalny. Warto jednak posłuchać rady Mistrza Eckharta: „Wolne serce zanurza się w umiłowanej nade wszystko woli Bożej i wyrzeka swego. W takim to sercu czerpać musi siłę i moc każdy, najmniejszy nawet czyn, zamierzony przez człowieka. Módl się z tak wielką mocą, że aż zapragniesz żeby modlitwa objęła wszystkie twe członki i władze, oczy, usta, serce i wszystkie zmysły. I nie przerywaj jej, dopóki nie poczujesz, że jednym się stajesz z Tym, którego masz przed sobą, do którego się modlisz – z Bogiem.”

Ks. dr Roman Stafin – ojciec duchowny kapłanów diecezji tarnowskiej.

Udostępnij

Comments are closed.